Dziwna sytuacja - duszności, napady lęku, osłabienie
Jestem mężczyzną i mam 25 lat. Od około 20 grudnia 2009 r. zacząłem cierpieć na różne nieprzyjemne dolegliwości, co jest dla mnie wielkim zaskoczeniem, gdyż wcześniej się to nie zdarzało. Zawsze byłem okazem zdrowia, badania krwi, moczu wychodziły rewelacyjne. Pierwszy raz przydarzyło mi się to w sobotę i trwało do niedzieli-poniedziałku, a w poniedziałek udałem się do lekarza rodzinnego, który zmierzył ciśnienie, zrobił wywiad, przepisał lek 10 mg ("brać doraźnie") i wit. PP (ciśnienie podwyższone 155/85, gdzie zazwyczaj mam "wzorcowe"). Dostałem dziwnego napadu lęku, wrażenia duszności w pomieszczeniu, przyspieszonego bicia serca, wrażenia, że zaraz zemdleję i tym podobne. Wcześniej zdarzały mi się takie sytuacje sporadycznie i bardzo szybko przemijały, kwestia 10 min. Tym razem trwało to znacznie dłużej, powodując dodatkowo w tym czasie ogólne otępienie i brak możliwości skoncentrowania się. Kolejny raz przydarzyło mi się to 7.01.2010 r. w czwartek wieczorem, gdy o 22.00 chciałem się położyć spać (nie mogłem zasnąć do 24.00, co zasypiałem, to się budziłem z wrażeniem, że się duszę), poczułem się normalnie o godzinie 11.00, i wtedy mogłem zjeść w pracy śniadanie, bo wcześniej apetytu nie miałem. Dziś (9.01.) dopadła mnie podobna sytuacja, ale ciut delikatniejsza o godzinie 16.00, i w sumie moje samopoczucie wraca do normy. Od dnia wczorajszego włącznie przestałem palić papierosy i wspomagam się pastylkami do ssania 4 mg nikotyny. Od 1 października rozpocząłem życie zawodowe, do pracy wstaję o 6 rano, wysypiam się od nowego roku, czyli od wystąpienia tych dolegliwości. Wcześniej spałem po 6 godzin, a czasem mniej (już obiecałem sobie, że będę spał dłużej). Od listopada nie piję więcej niż 1 filiżankę kawy (wcześniej piłem 4 "szatany" dziennie) i od tego czasu suplementuję się magnezem. Na początku października zmarł mój dziadek, który był mi bardzo bliski, ale szybko się z tym faktem uporałem i potrafiłem to sobie wytłumaczyć. Sytuacji stresowych nie mam, jedyna sytuacja stresowa, jaka mi się ostatnio przydarzyła, to błyskawiczne ubranie się w wyniku niespodziewanego najścia rodzica mojej ukochanej:D (przed świętami). Pracę mam niestresującą, jestem pogodnym człowiekiem i optymistą, dlatego też tak bardzo doskwierają mi moje problemy. Jestem bardzo zmartwiony swoim stanem, nie chciałbym się tak czuć, przeszkadza mi to w pracy. Proszę mi podpowiedzieć, co powinienem uczynić, aby zawsze być uśmiechniętym i takim, jakim naprawdę jestem. Pozdrawiam