Hmm... Czy coś ze mną nie tak?
W sumie to nie wiem, w czym widzę problem. Wydaje mi się, że jestem zadowolony i w ogóle, ale w głębi serca czuję, że coś ze mną jest nie tak. Po prostu kiedy czasem leżę i rozmyślam nad sobą, to dochodzę do różnych niepokojących wniosków. Ale po kolei... Po pierwsze - spanie i budzenie się. Śpię długo i ciężko jest mi się obudzić. Gdy kładę się spać, bardzo często jestem pozytywnie nastawiony do wszystkiego, naładowany energią, pewien, że jutro w końcu zrobię coś wspaniałego. A po obudzeniu cała chęć do pracy znika. Tracę ten wieczorny entuzjazm. Z tego powodu uwielbiam wieczory. W późnych godzinach, szczególnie w nocy, czuję się naprawdę szczęśliwy. W trakcie dnia odczuwam senność. Dopiero wieczorem odżywam. Mam też z tego powodu problemy z zasypianiem, bo naładowany energią, nie jestem w stanie zasnąć. Zawsze uważałem siebie za bardzo kontaktowego faceta. Jednak ostatnio spotkania z innymi sprawiają mi problemy, męczą mnie. Są dni, kiedy uwielbiam te spotkania, ale bardzo często są dni, w których najchętniej zaszyłbym się w moim pokoju pod kocem i siedział tam zupełnie sam. Najgorsze jest to, że wpływa to negatywnie na moją pracę... Ech... wyleciało mi już wszystko z głowy. Powiem tylko, że próbowałem zmieniać dietę, uprawiam sport, ale to wszystko pomaga tylko chwilowo. Mam okresy kilku dni pełnych tej pozytywnej energii, ale przeplatają się one z tygodniami ciągłych dołków... Aha, jeszcze ważna kwestia. Mam 19 lat, moi rodzice rozeszli się 8 lat temu. Zawsze myślałem, że sobie z tym poradziłem, ale może gdzieś to mi tam w środku ugrzęzło... Pozdrawiam, Artur