Jak dalej żyć z toksycznymi rodzicami?
Witam, Mam 22 lata i jestem jedynaczką. Jak można się domyślać, piszę z powodu moich rodziców. Psychicznie już nie daje rady więc liczę na jakąkolwiek pomoc lub wskazówki co mam dalej robić. Dzieciństwo. Odkąd pamiętam moja mama mną dyrygowała. W szkole musiałam mieć jak najlepsze stopnie, w przeciwnym wypadku czekało mnie lanie po tyłku i kary, czyli zakazy korzystania z komputera, zero wychodzenia na podwórko. Gdy miałam tzw "wiek buntowniczy" 16-17 lat to był to najgorszy rok w moim życiu. Ciągle zakazy, nakazy co mam robić, usłyszałam też słowa, których nigdy nie zapomnę, że jestem nikim i nic w życiu nie osiągnę. W liceum mama wybierała mi towarzystwo, z którym mogę się spotykać, a z którym nie, powroty do domu o 21. Na zdaną maturę usłyszałam, że mogło być lepiej... Studia licencjackie - trochę więcej swobody jeśli chodzi o wychodzenie, lecz dalsze krytykowanie moich znajomych. Obroniłam licencjat i usłyszałam, że rodzice się cieszą, ale czy słowa "jesteśmy z Ciebie dumni" to tak wielki wysiłek z ich strony? Kilka słów, a jak mocno by mnie podbudowały... Cały czas słyszę jaka to jestem zła, niedobra, że nie doceniam tego co oni dla mnie robią. Nie docenienie to dla mojej mamy pyskowanie. To, że przychodzi z pracy na gotowy obiad, do wysprzątanego domu to mało - ja powinnam to robić, uczyć się i jeszcze pracować, ale podejrzewam, że i to by było mało. Z pracą jest ciężko, bo jestem po dziennych studiach i nie mam doświadczenia, lecz szukam pracy, ale to dla mojej mamy niewidoczne, bo lepiej wyzwać mnie od leniwych i nienadających się do pracy, bo jestem beznadziejna i nikt nie chce mnie zatrudnić. Ostatnio nawet był spokój, na krotko. Moja mama zawsze znajdzie coś żeby się uczepić, a potem przechodzi do kolejnych tematów, tak więc powstaje 2-godzinna kłótnia. Najgorsze jest to, że od roku mam chłopaka, którego moja mama widziała raz i już zakazała mi go przyprowadzać do domu i powiedziała, że mam z nim skończyć. Powiedziałam, że to moje życie i że ja sobie będę wybierać chłopaków, na co ona, że póki żyję pod jej dachem to ona będzie decydować. No i też tak zrobiła. Nie mogłam jeździć do niego, nie wypuszczała mnie z domu, cały czas wykrzykiwała jaki to on nie jest, że stać mnie na lepszego itd. (przypominam, że widziała go raz i nawet nie zamieniła z nim zdania). Mija rok i ona dalej nie odpuszcza - na wakacje z chłopakiem mnie nie pościła, a teraz sylwester. Chcę jechać w góry z chłopakiem i z znajomymi i boję się, że moja mama mnie nie puści i co wtedy? Wzywać policję jak mnie zamknie w domu czy uciec? A co na to tata? Tata pantoflarz, kiedyś byłam córeczką tatusia, a teraz tata trzyma z mamą, więc nie mam w nim oparcia. Nasuwa się pytanie czemu nie porozmawiam z nią na ten temat? Odpowiadam: nie da się! Już psycholog mi to doradził, próbowałam i się nie da. Wyparła się, że kiedyś powiedziała, że jestem nikim - czyli mechanizm obronny, a co do mojego chłopaka nie zmieni zdania i lepiej by było, jakbym sobie znalazła innego. Mam dość takiego życia, mam 22 lata, a mama decyduje i żyje za mnie, boję się jej przeciwstawiać, bo później atmosfera w domu jest jeszcze gorsza. Jest coś co mogę zrobić, by tą sytuację zmienić? Daję sobie radę tylko dzięki mojemu chłopakowi, który mnie wspiera i pracuje bardzo ciężko by jak najszybciej wyrwać mnie z tego toksycznego domu i na dzień dzisiejszy nie chciałabym nawet utrzymywać kontaktu z rodzicami za to wszystko co przeżyłam, ale czy to dobre wyjście? Proszę, doradźcie mi, co mam zrobić... Z góry dziękuję.