Jak mam dać sobie spokój z miłością?
Witam! Mam 17 lat i jestem nieszczęśliwie zakochana w o 10 lat starszym chłopaku. Trwa już to 4 miesiące. Może to niewiele, ale bardzo mi jest źle z tego powodu. Nie wiem co mam zrobić, bo nie mogę, nie umiem i nie chcę sobie dać spokoju. On wie o tym, że się zakochałam i mówi, że z tego nic nie będzie, bo nie chce mnie skrzywdzić, gdyż jest typem chłopaka, który chciałby się tylko kochać z kobietą, czego ja nie chcę, a nie z nią być. Mówi, że mam sobie kogoś znaleźć i w ogóle... ale tak naprawdę sam mnie prowokuje. Najpierw mnie całuje, a potem mówi - tylko nie rób sobie nadziei. Więc ja już sama nie wiem, co mam sobie myśleć.
Pogubiłam się w tym wszystkim. Jak go nie ma, to bardzo tęsknię i mi go brak. Chociaż wiem, że on nie jest jakimś ideałem ani nie jest zabójczo piękny, to coś w nim jest, co mnie tak przyciąga. Nie mogę o nim zapomnieć, bo gdzie pójdę, znajdzie się coś, co mi go przypomni, np. przez przypadek będzie jego imię w książce. Często go widzę i z nim rozmawiam. Chciałabym, by to już się skończyło, by mi przeszło, ale tak naprawdę nie chcę go stracić, tego się boję bardzo. Nie mogę spać po nocach, mało jem, czuję się przygnębiona i stale o nim myślę, mam myśli samobójcze, raz już się cięłam. A jak już jestem z nim, to potrafię śmiać się przez cały czas i to z byle czego.
To wszystko przekłada się na szkołę, w której nie mogę się zaaklimatyzować i zintegrować z klasą. Nie wiem już, co mam robić, bo NIE CHCĘ się odkochać, ale to tak bardzo boli. Na dodatek, na kogo trafię, to każdy myśli tak samo, żeby tylko pobawić się mną. A ja nie chce być zabawką. Co ja mam zrobić? Może to jest znów głupia historyjka zauroczonej nastolatki, ale właśnie to uczucie to jedno z tych gorszych. Nie potrafię sama sobie poradzić. Nie jestem w stanie. Pomóżcie...