Jak mam sobie poradzić sama ze sobą?
Witam. Mam 25 lat, mieszkam poza granicami kraju, wyjechałam parę lat temu z Polski, jedynie na parę miesięcy - poznałam mojego obecnego męża, postanowiłam zostawić studia, zaszłam w ciążę... Do Polski nie wróciłam, czasami jedynie przyjeżdzam w odwiedziny. Mam 2,5-letnią córeczkę, mieszkamy z mężem w małej, ładnej miejscowości, mamy ładny domek, ogródek, samochód, etc., i wszystko to, czego młode małżeństwo może chcieć. Problem w tym, że ja nie jestem szczęśliwa. Mąż pracuje 6 dni w tygodniu, wychodzi o 5 rano, wraca koło 21. Cały dzień jestem sama z córeczką. Z początku bardzo mi się to podobało. Byłam tym, kim pragnie być każda kobieta - panią domu - piekłam, sprzątałam, bawiłam się z Oleńką, byłam kochającą żoną. A teraz? Wstaję dzień w dzień i każdy jeden dzień jest gorszy od poprzedniego. Nie potrafię się do niczego zmusić, nie bawię się z córeczką, nie wychodzę z nią na świerze powietrze jak kiedyś, sadzam ją przed telewizorem, a sama śpię albo leżę na kanapie ze łzami w oczach, bez powodu, nie gotuję dla niej nawet jak niegdyś, kupuję coś na wynos albo robię jej szybko kanapkę. W domu panuje nieustanny bałagan, nie potrafię się zmusić do posprzatania, czuję się jakby cała energia mnie opuściła. Nie mam znajomych, całe dnie jesteśmy z Oleńką same, powinnyśmy być dla siebie wszystkim - mam wyrzuty sumienia, że nie opiekuję się nią jak należy, nienawidzę siebie za to, płaczę, obiecuję, że od jutra się zmienię... ale kolejny dzień nie przynosi nic nowego. Jestem z dala od rodziny, przyjaciół, czuję, że jestem nikim. Znajomi pokończyli studia, pracują, zwiedzają świat, a moim światem jest dom i telewizor... Przy rodzinie udaję, że jestem szczęśliwa, uśmiecham się, nie chcę ich martwić. Zresztą nasze relacje są bardzo skomplikowane. Rozmawiałam z mężem o tym, jak się czuję, ale on jedynie odpowiedział, że przecież nie mam od czego mieć depresji. Więc co mi jest? Odwiedziłam lekarza rodzinnego, zrobiłam sobie wszystkie badania. Nie mam anemii ani hipoglikemii, ani żadnych innych chorób, które mogłyby powodować takie stany zmęczenia, w które ja wpadam. Nie potrafię już sobie z tym radzić, nienawidzę siebie za to, kim się stałam. Dodam jeszce tylko, że mój mąż nie jest Polakiem, a Niemcem. Niejednokrotnie czułam się niezaakceptowana przez jego rodzinę, czuję się obca, samotna. Nie chcę za bardzo obarczać męża tym wszystkim - nie chciałabym się rozwodzić tu nad innymi problemami, ale mąż sam jest w bardzo ciężkiej sytuacji życiowej. Wiele oddał, by być ze mną, jego życie kompletnie się zmieniło po naszym spotkaniu - ponownie mówię, nie chcę wchodzić w szczegóły, ale z nas obydwojga to on ma powód do depresji, nie ja. Co więc może mi być? Czy możliwe, że mam depresję? Bardzo proszę o pomoc i z góry serdecznie dziękuję.