Jak mogę podnieść samoocenę?
Mam poważny problem. Strasznie wstydzę się o tym mówic. Mam 16 lat i ostatnio zaczęłam się zastanawiać, czy przypadkiem nie choruję na depresję. Zaczęło się to od czasów gimnazjum. Zaczęłam dorastać, bardziej przejmować się swoim wyglądem. Teraz jestem w 1 klasie liceum i zaczynam coraz bardziej się o siebie martwić. Często jestem załamana, smutna, rozdrażniona, mimo że mam kochającego chłopaka, którego trudno mi było znaleźć. Nie umiem się cieszyć tym, co mam, często myślę, że nie zasługuję na niego, że nie zasługuję na życie. On codziennie powtarza, że jestem piękna, jestem kobietą jego życia, że mnie akceptuje i kocha taką, jaką jestem. Chce mnie jakoś podbudować, bo wie, że jestem strasznie zakompleksiona. Ciągle mam wrażenie, że on jest lepszy, krępuję się przy nim, jest mi niezręcznie, ponieważ wydaje mi się, że jest z porządniejszej rodziny, nie może narzekać na brak pieniędzy, jest wychowany, kulturalny, przystojny, mądry i inteligentny... A ja? Ja ze zwykłej rodziny, gdzie czasem brakuje kasy i trzeba myśleć co dalej. Nie wiem dlaczego, ale strasznie się tego wstydzę. Wszystko było dobrze na początku naszego związku, kiedy jeszcze nie jeździliśmy do siebie do domu. Teraz jest mi strasznie trudno. On chce złożyć mi wizytę, a ja go zwyczajnie spławiam, że muszę gdzieś wyskoczyć. Ale wracając do tematu. Czasami przez to odechciewa mi się żyć. Ciągle płaczę, zadręczam się. Już mam tego dość. Nie mogę spać po nocach, ciągle bym tylko jadła... A potem narzekam, że jestem gruba... Najgorsze jest to, że ja nie wiem, w czym tkwi problem... Wydaje mi się, że jakbym miała więcej kasy, gdybym była urodziwa, to problem sam by się rozwiązał... Bo nie czułabym się przy nim jak biedna mysz kościelna... Kocham go nad życie, ufam mu.. ale nie potrafię z nim o tym porozmawiać. Zdobyłam się tylko na powiedzenie, że czasem wydaje mi się, że jesteśmy z innych światów. Sama nie wiem już, co mam robić, bo czuję, że to wszystko mnie przerasta, ale dla mnie to jest nienormalne, żeby tak przeżywać takie błahostki, które dla innych są normalne, prozaiczne... Dlatego postanowiłam zapytać kogoś o radę... Być może potrzebuję pomocy ? W sumie tak teraz się zastanawiam, że to, co napisałam, nie jest zbyt jasne... nie podałam mojego głównego problemu... sama już nie wiem, o co mi chodzi ;( Przepraszam za wszelkie błędy, ale piszę szybko, to co czuję... a nie chcę, żeby mi to wyleciało z głowy =(