Jak nie rozpamiętywać przeszłości?

Jestem szesnastolatką, która zawsze była radosną "iskierką", a teraz już nie potrafi. Straciłam apetyt, drugie śniadanie wyrzucam do kosza. Przestałam o siebie dbać, nie chce mi się myć, zmieniać bielizny. Jestem ciągle przybita, zgaszona, cały czas zbiera mi się na płacz z głupich powodów. Ludzie mi zobojętnieli, jakbym nikogo nie kochała, obojętne mi, czy rodzina jest obok, czy nie. Odpycham znajomych, przyjaciół i nawet nie tęsknię. Nie potrafię się zebrać do zrobienia czegokolwiek. Inni mówią, że żyję przeszłością, wciąż rozpamiętuję dawne wydarzenia. To prawda, bo teraz wszystko wydaje mi się bez sensu, jakby w przyszłości nic na mnie nie czekało. Chciałabym coś z tym zrobić, ale nie wiem co. Gdybym była dorosła, zgłosiłabym się gdzieś. Nie chcę się skarżyć rodzicom, powiedzą, że nic mi nie jest, przy następnej kłótni wypomną mi tylko, że wymyślam sobie choroby, żeby ich zranić. Nie wiem, co robić, nie chcę być taka...

KOBIETA, 16 LAT ponad rok temu

Opisane objawy należą do objawów o typie zaburzeń depresyjnych. Na tego typu zaburzenia cierpią również coraz częściej osoby młode. Optymalnym rozwiązaniem byłoby znalezienie poradni, gdzie przyjmuje psychiatra lub psycholog dziecięcy.

Jeżeli nie uda się znaleźć takiej osoby, proponuję wizytę u "zwykłego" psychiatry. Z uwagi na Pani wiek, pewnie nie każdy psychiatra dorosłych będzie chciał się podjąć ewentualnego leczenia, ale na pewno wskaże dokładnie miejsce, gdzie znajdzie Pani odpowiednią pomoc.

Byłoby też dobrze, aby o swych problemach porozmawiała Pani z rodzicami, ich obecność podczas ewentualnej wizyty u psychiatry będzie konieczna.

0
redakcja abczdrowie Odpowiedź udzielona automatycznie

Nasi lekarze odpowiedzieli już na kilka podobnych pytań innych użytkowników.
Poniżej znajdziesz do nich odnośniki:

Jak nie myśleć o przeszłości?

Mój problem polega na tym że od dłuższego czasu myślę o tym co było kiedyś.Bardzo często przypominają mi się przykre sytuacje z przeszłości np.gdy ktoś mnie obraził , zrobił mi krzywdę, najgorsze jest to ze nie potrafię się bronić w takich sytuacjach nie umiem bronić się słownie w takiej sytuacji mam ochotę się poplakac i uciec jak najdalej.Właśnie to co wydarzyło się kiedyś nie daje mi zyc w teraźniejszości , kiedy przypominam sobie te pojedyncze sytuacje natychmiastowo obniża mi sie nastrój,czuję się przygnębienia chce mi się płakać czuję tak jakby chęć zemsty,nie potrafię zaakceptować przeszłości i ciągle się męczę .Wiem ze życie składa się ze tych lepszych i gorszych chwili ale ja nie umiem juz żyć normalnie , tak jak kiedyś gdy nie rozpamiętywałam przeszłości.Czuje ze juz nigdy nie będę cieszyć się z życia bo w każdej chwili przypominam sobie te wszystkie krzywdy które ktoś mi wyrządził. Zauważyłam też ze od jakiegoś czasu porównuje swoje zycie do innych , to wszystko robie mimowolnie mam dobre życie niczego mi nie brakuje a jednak myślę sobie że np. "ona ma pewnie lepsza bluzę" Dodam jeszcze ze jestem bardzo wrażliwa , niestety i biorę wszystko zbyt do siebie... co mam zrobić? Jak radzić sobie z tym wszystkim?
KOBIETA, 20 LAT ponad rok temu

Witam, często myśli Pani o przeszłości, skupia się na przykrych wspomnieniach. Proszę sobie przypomnieć okres w którym nie rozpamiętywała Pani przeszłości. Co takiego powodowało, czym różnił się ten okres w Pani życiu, że umiała Pani, jak to określiła, żyć normalnie. Proszę skorzystać z pomocy psychologicznej. Pomoże to Pani poradzić sobie z przeszłością, nauczyć radzić sobie z trudnymi doświadczeniami, zacząć czerpać radość z chwili obecnej.

Pozdrawiam

Dorota Nowacka

0
redakcja abczdrowie Odpowiedź udzielona automatycznie

Nasi lekarze odpowiedzieli już na kilka podobnych pytań innych użytkowników.
Poniżej znajdziesz do nich odnośniki:

Jak poradzić sobie z przeszłością?

Witam, mam 21 lat i chciałabym uzyskać poradę, dlaczego nie mogę zatrzymać mężczyzny na dłużej? Moje związki trwają najdłużej pół roku, albo trochę dłużej. Każdy związek kończy mężczyzna, mówiąc, że już mnie nie kocha. Każdy mi mówi, że mam takie dobre serce, że jestem wartościowym człowiekiem, ale co z tego skoro, nudzę im się po jakimś czasie! Cały czas się zastanawiam, co jest we mnie takiego, że oni odchodzą. Jeśli jestem w związku, to nie ograniczam wolności drugiej osoby, nie zamykam go w złotej klatce, zgadzam się na kompromisy. Uważam, że jestem inteligentną kobietą, nie zachowuje się jak idiotka, jestem i poważna i wesoła w zależności od sytuacji. Gdzie tu jest problem? Co jest nie tak? Chciałabym również poruszyć drugi temat związany również z miłością. Otóż 2 lata temu połączyło mnie coś więcej z moim ówczesnym przyjacielem, którego znałam ponad 5 lat. Z nim zerwała dziewczyna, a ze mną facet, no i tak razem w tej niedoli się pocieszaliśmy. Któregoś wieczoru jednak zaszło to dalej, zaczęliśmy się całować. Na drugi dzień napisał mi, że nie żałuje tego, co się stało i że podobało mu się, ja miałam podobne myśli. I tak spotykaliśmy się nadal jak wcześniej, ale zawsze kończyły się już w inny sposób. Po pewnym czasie zaczęłam czuć do niego coś więcej niż tylko pożądanie... Zakochałam się. Spotkania nadal trwały, lecz mnie coraz bardziej umacniały w uczuciu. W końcu zdecydowałam się wyznać co czuje, ale co dostałam w zamian? Tylko westchnął, bo nie wiedział, co miał powiedzieć. Mimo tego chciał się ze mną nadal widywać, zwodził mnie pięknymi słowami, swoim zachowaniem, wyglądał tak jakby czuł coś więcej do mnie ale nic nie mówił o swoich uczuciach. Gdy zabrnęło to za daleko i gdy zaczęłam go naprawdę mocno kochać, napisałam do niego o moich wątpliwościach i chciałam w końcu jakiś wyjaśnień. Napisał mi, że nie czuje tego co ja... Teraz najbardziej nie boli mnie to, że mnie nie kocha, lecz to, że kiedy miał już świadomość, że czuje do niego coś więcej, NIE WYCOFAŁ SIĘ! Nie zrobił nic! Brnął w to dalej! Stawiam w takim razie pytanie, co dla niego znaczyła przyjaźń, która nas wcześniej łączyła? Czemu w imię przyjaźni, w imię szacunku, nie przerwał tego, nie powiedział grzecznie, że trzeba z tym skończyć?! Może teraz utrzymywałabym z nim kontakt, a tak spaliłam mosty za sobą i nie utrzymuję żadnego kontaktu. Nie rozmawiam o nim ze znajomymi, unikam wszelkich miejsc, gdzie ewentualnie mógłby być i muszę powiedzieć, że do tej pory ani razu się z nim nie widziałam. Ale najgorsze jest teraz to, że niestety wracam myślami do niego, do tych chwil wspólnych, choć tak mocno staram się wypierać to wszystko z głowy! Nasi wspólni znajomi wspominali mi kiedyś, że chciałby to wyjaśnić ze mną, że nie chciał, żeby to się tak skończyło. Ja natomiast byłam i jestem nieugięta i nie chce go widzieć, bo choć minęło tyle czasu to gdy o nim słyszę lub spojrzę gdzieś na zdjęcie, na którym jest, przeżywam to bardzo mocno, czuję przeszywającą falę gorąca i dreszczy. Ten człowiek nadal wywołuje we mnie ogromne emocje, choć nie mam z nim żadnego kontaktu. I co, o zgrozo, najgorsze to, to, że w innych mężczyznach szukam chociaż pierwiastka podobizny do niego! Bardzo proszę o radę jak mogę sobie pomóc, żeby ulżyć sobie w tych katuszach? Jak zamknąć tę sprawę i zacząć żyć dalej. Uważam, że przez niego mam teraz problemy w relacjach z mężczyznami, boję się, że nikt nie potrafi mnie naprawdę szczerze pokochać. Że zawsze się będzie liczyć ciało albo moja naiwność.

KOBIETA, 21 LAT ponad rok temu

Witam!

Myślę, że odpowiedzi na postawione przez Panią pytania wymagają bardziej szczegółowego wywiadu. Problemy w związkach mogą mieć bardzo wiele przyczyn, a co za tym idzie, wiele rozwiązań. Aby znaleźć właściwe rozwiązanie problemu, należy dotrzeć do jego źródła. Dlatego szczerze zachęcam Panią do umówienia się na wizytę u psychoterapeuty. Myślę, że współpraca z terapeutą znacznie ułatwi Pani funkcjonowanie w związku oraz wyposaży Panią w pewne umiejętności społeczne, które pomogą Pani unikać zawodów i rozczarowań miłosnych.

Pozdrawiam.

0
redakcja abczdrowie Odpowiedź udzielona automatycznie

Nasi lekarze odpowiedzieli już na kilka podobnych pytań innych użytkowników.
Poniżej znajdziesz do nich odnośniki:

Patronaty