Jak odzyskać przyjaciół?
Mam 18 lat, z boku każdemu może się wydawać, że moje życie jest piękne. Mam chłopaka, który kocha mnie bezgranicznie, rodziców, którzy są dla mnie jak przyjaciele, chodzę do dobrej szkoły, wszystko zawsze mi się udawało... Czułam się zawsze kimś wyjątkowym, nigdy nie miałam problemów ze sobą, cieszyłam się życiem i ciągle uśmiechałam. Z moim chłopakiem jestem od 2 lat, jest on ode mnie 3 lata starszy. To była miłość od pierwszego wejrzenia, każdy zawsze mówił, że jesteśmy dwoma połówkami, że jesteśmy jednością, parą idealną, wszyscy nam zazdrościli, bo taka miłość w naszym wieku zdarza się rzadko. Świata poza nim nie widziałam, wszystko kręciło się wokół nas, odwróciłam się od swojej paczki bo sądziłam, że zrozumieją, że mam kogoś spoza towarzystwa i to jemu teraz poświęcę więcej czasu. Oni niechętnie akceptowali mojego chłopaka, bo to zupełnie dwa inne światy. Nie złościłam się o to, po prostu przychodziłam z nim na imprezy, ale nie spotykałam się na posiadówach, które były tylko nasze, bez swoich dziewczyn albo chłopaków. Oni dzwonili codziennie, odwiedzali mnie, a ja miałam to wszystko w nosie, bo byłam świeżo zakochana. Coraz rzadziej z nimi wychodziłam, coraz mniej rozmawialiśmy... Ja oczywiście nie wiedziałam w tym nic złego, oni mówili, że jest im przykro i że oddalam się od nich. Mój chłopak od początku naszego związku tłumaczył mi, że to co robię do niczego nie prowadzi, że kiedyś odbije się to na nas, że nie mogę zaniedbywać znajomych, że przecież możemy czasem razem imprezować, ale musimy pogodzić się z tym, że on ma swoich ludzi, a ja swoich od lat i nie możemy ich zostawić. Ja byłam zbyt głupia żeby to przemyśleć, byłam pewna, że nic takiego mnie nie spotka. Wychodziłam z nim do jego przyjaciół, ale nigdy nie potrafiłam się tam odnaleźć, bo przecież nie ma to jak własne towarzystwo przy którym człowiek od lat jest sobą. Nawet nie zauważyłam jak moi znajomi przestali pisać o wypadach pod namioty, o imprezach, o darmowych wejściówkach do klubów. Nagle zrozumiałam jak bardzo mi ich brakuje, to odbiera mi całkowitą radość z życia. Pamiętam jak miałam wszystko a teraz czuję że nie mam nic. Wiem, że aby być szczęśliwym trzeba być spełnionym w każdej dziedzinie życia. Nie wiem już co robić, staram się do nich wrócić, ale to nie to samo, nie mam już sił dzwonić co tydzień i pytać czy gdzieś idą przy tym czując się jak piąte koło u wozu. Kiedyś to było takie normalne, a teraz nie potrafię się uśmiechać, bo wiem, że ich nie ma. Strasznie tęsknie, mój chłopak ciągle mnie namawia żebym pokazywała im ze się staram, dzwoniła do nich i umawiała się, ale ja boję się, że oni już mnie nie przyjmą z powrotem, że zbyt daleko od nich odeszłam i nie chcę się nad sobą użalać przed nimi. Nie wiem co mam robić z życiem. Nie będę szczęśliwa póki znów nie będzie tak jak kiedyś, a nie widzę żadnych szans na to. Wiem, że sama zawiniłam. Proszę o jakiekolwiek wskazówki... Proszę o pomoc :(