Jak pomóc dziecku szykanowanemu w szkole?
Witam... Jestem mamą gimnazjalistki, bardzo dobrej i zdolnej uczennicy, można powiedzieć lubianej do tej pory lub może szanowanej, ponieważ po ostatnich zajściach w szkole trudno te sympatie określić. Problem zaczął się kilka tygodni temu, kiedy to ogólnie lubiana, akceptowana moja córka przekonała się, że nie jest tak, jak myśli, tzn. koledzy, którzy do tej pory ją lubili, zaczęli szykanować ją za plecami, a szczególnie jeden. Kiedy zwróciłam im uwagę, zaczęło się piekło. Wyzywał, drwił, rzucał na lekcji w nią jakimiś śmieciami itp. Była tak przerażona i upokorzona, bo innym osobom w klasie sprawiało to zabawę, że nie była w stanie pójść do szkoły. Uzgodniliśmy z mężem, że lepiej będzie, jak kilka dni zostanie w domu, myśląc, że jej przejdzie. Poszła do szkoły. Było coraz gorzej z zachowywaniem się tego niezrównoważonego ucznia w stosunku do mojego dziecka. Doszło do tego, że zażądała przeniesienia do innej szkoły albo chociaż klasy. Mój mąż bez chwili namysłu odwiedził tegoż ucznia i przy rodzicach przeprowadził z nim rozmowę, jednocześnie traktując sprawę bardzo poważnie, bo zamierzał pójść do dyrekcji lub nawet kuratora. Bo gdzie w tym czasie są nauczyciele, przecież to było ewidentne psychiczne molestowanie, a oni uważają, że dopóki ktoś nie da sobie po "ryju", to wszystko OK. Rodzice zareagowali natychmiast. Przyszli jeszcze w ten sam dzień i chłopak z kwiatkami przepraszał. Cóż z tego, jak nerwy naszej córki zostały nadszarpnięte, a on i tak dalej robił swoje i robi do dziś, tylko w bardziej umiarkowany sposób.
Ja zdecydowałam, że pójdę z nią do psychologa. Po pierwszym spotkaniu pani psycholog stwierdziła, że córka jest bardzo wrażliwą, ale zarazem niesamowicie otwartą, wygadaną i szczerą osobą, ale da radę, biorąc pod uwagę, że ma wsparcie w rodzinie, bracie, siostrze, bratowej, szwagrze i oczywiście w nas. Ale ponownie coś złego się wydarzyło w szkole, tzn. jej najlepsza koleżanka z klasy przestała z nią siedzieć, rozgniewana tym, że córka nie przyszła po nią do szkoły. Plotki, bajeczki, namawianie ze strony owej koleżanki sprawiły, że moje dziecko znowu załamało się nerwowo. Poszłam więc kolejny raz natychmiast do tej samej psycholog. Teraz stwierdziła, że córce potrzebna jest pomoc psychiatry dziecięcego, aby mógł farmakologicznie ulżyć jej cierpieniu. Chociaż żeby spać mogła spokojnie. Mam namiary na dobrego specjalistę, jednak bardzo boję się w tak młodym wieku stosować leki, a jednocześnie chciałabym jej pomóc. Nie mam pojęcia, jak to zrobić, chociaż dobrym słowem albo pocieszeniem, bo żadne deklaracje z naszej strony, że będzie lepiej, nic nie dają. A chcę podkreślić, że pani psycholog bardzo zaangażowała się w tę sprawę i myślę, że będzie dobrze, ale kiedy to może nastąpić? Co robić, jak z nią rozmawiać, bo ona chce rozmowy, nie jest skryta, o wszystkim mówi. Oj, bardzo się rozpisałam, ale to chyba i mnie dobrze zrobiło. Jeżeli Państwo uznacie, że to ważny temat i wasza pomoc i rada mogłyby nam pomóc, to bylibyśmy bardzo wdzięczni za poradę. Pozdrawiam