Jak poradzić sobie po bolesnej stracie mamy?

Dzień dobry. Prawie rok temu zmarła moja Mama. Była przewlekle chora, nowotwór okrężnicy z przerzutami na żołądek. Pod koniec życia była w szpitalu i hospicjum. Bywałam u niej codziennie, miałam z nią bardzo silne więzi. Lecz zawsze miałam wyrzuty sumienia, że jadę np do chłopaka i ją zostawiam. Psycholog tłumaczyła mi, że też muszę mieć własne życie, jednakże cały czas miotały mną wyrzuty sumienia. Również i teraz. Jednak problemem jest to, że od śmierci Mamy miewam ataki paniki (prawdopodobnie), tracę wtedy świadomość, potrafię zrobić sobie nieświadomie krzywdę. Dzieje się to zazwyczaj po dłuższym okresie trzymania w sobie emocji. Po śmierci Mamy skończyłam 5 letnią terapię, musiałam się przeprowadzić. Problemem jest też to, że wieczorami, gdy kładę się do łóżka- przed oczami mam obraz Mamy w trumnie, co mnie bardzo przeraża i napędza inne myśli. Przede mną matura i rocznica, czuję że nie podołam temu, na samą myśl bardzo się trzęsę z nerwów. Od roku praktycznie nie ma dnia w którym nie płaczę, 4 miesiące temu przerwałam stosowanie tabletek od psychiatry, wynikało to głównie z problemu samooceny-czulam ze przez nie tyłam, że to nie ma sensu, że mi nie pomagają. Teraz czuję się jak na kruchym lodzie. Co mam zrobić ze sobą? Czuję w sobie, że powoli nie wytrzymuje, w głowie klebia mi sie samobojcze spekulacje. Boję się, że w końcu coś sobie zrobie.
KOBIETA, 20 LAT ponad rok temu

Rozpacz, prostracja, beznadzieja po stracie bliskiej osoby to najoczywiściej prawidłowa reakcja. Chciałbym zwrócić uwagę na to, że to nie tylko brak osoby bliskiej (w dodatku Tobie zdarzyło się to w niezwykle trudnym okresie życia - w adolescencji, gdy rodzic jest tak potrzebny!!) ale śmierć taka odkrywa, odsłania nasze lęki, obawy związane z kruchością naszego własnego życia. To też wymaga przepracowania. Śmierć, sens życia, samotność i wolność to podstawowe egzystencjalne zagadnienia, z którymi jesteśmy zmuszenia uporać się. Staramy się nie myśleć o nich, odsuwać od siebie ale utrata najbliższych uświadamia nam wagę problemów. Pojawiające się myśli samobójcze też są tego dowodem.
Przepracowanie żałoby nie ma zasadniczo doprowadzić do tego, że będziemy mogli znów cieszyć się życiem, być radośni i weseli. To jakoś też ale ta radość, wesołość, pogodzeni się z losem będzie już miało inne zabarwienie, wartość. Będzie dojrzalsze, pełniejsze. Chciałoby mi się powiedzieć - bardziej ludzka.
Żyjemy by umrzeć ale to co możemy robić w okresie od narodzenia do śmieci to może być nasz wkład w życie, w stworzenie siebie takim jaką chcielibyśmy być. Na tym m.in. polega odwaga bycia!

0
redakcja abczdrowie Odpowiedź udzielona automatycznie

Nasi lekarze odpowiedzieli już na kilka podobnych pytań innych użytkowników.
Poniżej znajdziesz do nich odnośniki:

portal.abczdrowie.pl
Patronaty