Jak poradzić sobie w sytuacji, kiedy ojciec jest alkoholikiem, a ja gejem i znikąd nie mam wsparcia?
Jestem studentem. Mam 19 lat. Pochodzę ze średniego miasta. Obecnie mieszkam w Poznaniu. Mój ojciec jest alkoholikiem. Sam osobiście jestem gejem. Jak dotychczas o sobie powiedziałem 4 osobom (w tym dwóm bardzo bliskim). Z jedną z nich - jak się później okazało, była to biseksualistka - moje relacje były czysto koleżeńskie. Mój kontakt z nią po zmianie miejsca zamieszkania urwał się. Drugą osobą była moja, jak mi się wtedy wydawało, przyjaciółka. Jest ona protestantką, która wierzy w to co jest napisane w Biblii (także we fragmenty dot. homoseksualizmu). Próbowałem z nią porozmawiać na ten temat, ale ona zasłania się tym, że ma teraz sesje. Moje wyznanie wstrząsnęło nią do tego stopnia, że płakała (wcześniej uważała homoseksualizm za coś nienormalnego). Na domiar złego moje wyznanie odbyło się drogą mailową - było to dla mnie bardzo trudne, gdyż obawiałem się, że nie będzie chciała mieć ze mną nic wspólnego. Ona ma mi to za złe. Powiedziała, że nie ma teraz do mnie zaufania. Niby z nią raz, dwa razy poruszyłem ten temat, ale to stanowczo za mało jak na 2 miesiące. Nie radzę sobie z tym. Potrzebuje osoby, z którą mógłbym porozmawiać na ten temat. Myślałem, że może być nią właśnie ona. Najgorsze jest to, że mieszkamy razem, to znaczy wynajmujemy wspólnie mieszkanie z 2 innymi osobami (i to są też osoby, które wiedzą o tym, że jestem gejem). Odnoszę wrażenie, że nasze relacje bardzo się pogorszyły. Próbuję to naprawić i ciągle o tym myślę. Czuję się samotny, nie mam z kim porozmawiać. Mam wiele kompleksów. Uważam się za osobę nieatrakcyjną, nudną, bezużyteczną i w związku z tym całkowicie beznadziejną. Moi rodzice o mnie nie wiedzą. Wiem, że ich to bardzo zaboli. Poza tym wywodzę się z rodziny katolickiej, co również utrudnia akceptację mojej osoby. Obawiam się, że jeżeli im powiem w trakcie studiów to zareagują w taki sposób, że nie będę miał środków potrzebnych do mieszkania w Poznaniu i do studiowania. Wtedy będę już absolutnie sam. Może stwarzam sobie sam problemy. Nie wiem, ale mam wrażenie, że coś jest ze mną nie tak. I byłem kiedyś u pani psycholog, ale jak się okazało wszystko to co jej powiedziałem powiedziała później mojej mamie (była to sprawa mojego ojca). Nie mam zaufania do psychologów. Teraz jest sesja. Nie mogę się intensywnie uczyć, bo myślę na jej (mojej przyjaciółki) temat. Gdy się zacząłem dzisiaj z samego rana uczyć muzyka grała za głośno (nie mogłem się skupić) i poprosiłem o ściszenie jej. Usłyszałem, że się denerwuję, a później w rozmowie z moją inną współlokatorką określiła moje zachowanie jako gniew faraona. Obawiam się, że jeżeli dalej tak pójdzie zostanę absolutnie sam. Mam wiele kompleksów. Nigdy nie byłem w żadnym związku (pomimo mojego wieku). Marzę o tym, żeby mieć kiedyś jakiegoś chłopaka, ale nie wiem jak go poznać. Mam wrażenie, że większość gejów w tzw. gay clubach patrzy tylko na stronę seksualną (dlatego nigdy tam nie byłem i obecnie nie zamierzam iść). Wydaje mi się, że to tylko część z moich obaw. Naprawdę potrzebuje pomocy, ale nie wiem od kogo ją jestem w stanie uzyskać. Wiem, że nie jestem w stanie popełnić samobójstwa, ale czasami myślę, że kiedyś to zrobię… Jednym słowem określając moją sytuację: masakra. Totalna masakra.