Jak poradzić sobie z brakiem zaufania do chłopaka?
Mam 17 lat, mój chłopak ma 22, jesteśmy ze sobą dopiero od pól roku. Nie daje mi spokoju jego przeszłość - miał bardzo dużo dziewczyn, nie 10 tylko ponad 100, z którymi spał, a z dziewczyn, z którymi chociaż się całował jest dużo więcej.
Mieszkam w małej miejscowości i każdy prawie się tu zna i więc mam znajome, z którymi kręcił albo chociaż się całował. Moja zazdrość nasiliła się teraz, gdy on znalazł pracę i pojechał w delegację z bratem i kolegą - nie ma go dopiero od 3 dni i dziś wraca, a ja cały czas mu piszę, że mnie nie kocha, że gdyby mnie kochał to by tu był, że ja zrezygnowałam dla niego z internatu on dla mnie nic nie robi, że na pewno mnie zdradzi, że nie nadaje się do stałego związku, że nie potrafi kochać, tylko seks mu w głowie i tylko do tego się nadaje. Szukałam pomocy na forum, ale tam tylko zaczęli mnie wyzywać i każdy pisał, że taka osoba się nie zmienia, że on może się zakochać, ale to mu minie i najdłużej wytrzyma 3 lata - to mnie dobiło. Nie wiem co już do niego czuję - nie tęsknię za nim, płaczę, bo sobie wmawiam, że on na pewno mnie kiedyś zdradzi, a tego się boję. Boję się mu zaufać, bo jestem pewna, że on na pewno mnie zdradzi kiedyś, a ja o tym nie będę wiedzieć.
Na początku przekonał mnie do niego jego charakter i w dużym stopniu jego wygląd, ale to było za mało i po tygodniu chciałam z nim zerwać. Wtedy on się rozpłakał i pierwszy raz się przede mną otworzył i powiedział, że jak on ma się zmienić jak każda dziewczyna, z która się zaczyna spotykać zrywa z nim kontakt mówiąc, że nie potrafi z nim być, bo miał za dużo dziewczyn. Wtedy opowiedział mi o swoich dwóch dziewczynach, które kochał - jedna mu umarła, miała problemy z sercem. Dodał, że nie chce mnie też stracić. Druga dziewczyna była z nim w ciąży, poroniła, dopiero później dowiedział się, że w 5. miesiącu poszła na dyskotekę i się opiła i poroniła, potem dziecko zaniosła do opuszczonego domu.To były powody dla których zostałam z nim i uwierzyłam, że mnie kocha i że potrafi kochać, ale teraz jak wyjechał zaczęłam sobie mówić: „a jak on mnie nie kocha tak samo jak ich albo tylko kłamał?”.
Tak naprawdę to chciałabym żeby chociaż raz przyniósł mi kwiatki, jakiś drobny prezent - nie wiem czy to materializm czy nie, ale tego potrzebuje (nie mówię, że nigdy mi nie przyniósł). Może problem leży we mnie a nie w nim? Może mama ma racje i naprawdę nie potrafię kochać? Dodam, że jak byłam dzieckiem to to samo mówiłam rodzicom, wpadałam w szał, mówiłam rzeczy, których potem nie pamiętałam - teraz mam tak z chłopakiem.