Jak poradzić sobie z depresją?
Mam 55 lat, od 3 lat jestem na emeryturze. Mieszkam w małym domku pod Warszawą, bardzo ładnym. Mam męża, którego chyba kocham, ale jest to miłość raczej z rozsądku. Za jego dobroć i spokój. Moja córka ma 27 lat, pracuje i i pisze pracę magisterską. Powinnam być szczęśliwa. A jednak tak nie jest. Jestem bardzo nerwowa. Od dziecka obgryzam paznokcie. Wstydzę się tego, ale nie potrafię przestać. Zachowuję się jak małe dziecko, ciągle płaczę, nie dopuszczam do siebie jakichkolwiek uwag. Zaraz się denerwuję. Męczę siebie i wszystkich wokół siebie. Odrzuciłam pomoc mojej Mamy. Wiem, że ją krzywdzę, ale nie potrafię już znaleźć z nią wspólnego języka. Przepaść jest coraz większa i większa. A wszystko przez tę miłość. Zakochałam się w moim kuzynie, mając 16 lat, i całe życie dostosowałam do niego, i tak jest do dzisiaj. Codzienne czekanie na telefon. Rozmowy, a czasami spotkania. Od roku mieszkają niedaleko mnie. Spędzałam ostatnio u nich dużo czasu, a nawet czasami chyba zbyt dużo. Ale to jest jak magnes. Możliwość przebywania w towarzystwie kuzyna i rozmawiania z nim, to jest dla mnie najważniejsze. Nie potrafię bez niego żyć. Wszystko byłoby dobrze, gdyby nie to, że zaczęłam z nim pić wódkę i moja Ciocia postawiła mi ultimatum, że jeżeli napiję się z nim kieliszek, to przestanie ze mną rozmawiać. I tak się stało. A moja reakcja na to była okropna. Przedwczoraj próbowałam sięgnąć po jakiekolwiek leki, ale tego nie zrobiłam, trochę się bałam. Ale zrobiłam coś głupszego. Zadzwoniłam do kuzyna i powiedziałam, że łyknęłam proszki na sen i bardzo źle się czuję. O czym oczywiście dowiedziała się moja Ciocia. Przyleciała moja Mama, z którą oczywiście nie chciałam rozmawiać. Przyleciał mój kuzyn. Chciałam rozmawiać z moją Ciocią, ale ona mnie nie chce znać. Życie straciło dla mnie jakikolwiek sens. Prosiłam, błagałam o pomoc, ale moja Ciocia była bezwzględna, nie chciała podejść do telefonu. Wczoraj spakowałam kilka rzeczy, wyszłam z domu i postanowiłam do niego nie wracać. Chciałam, żeby mnie wszyscy szukali. Szukałam pomocy, ale jej nigdzie nie znalazłam. Zrozumiałam, że tak naprawdę to człowiek jest sam ze swoimi kłopotami. Dlatego też weszłam na Waszą stronę, może Wy mi pomożecie. Ewunia