Jak poradzić sobie z rozstaniem z dziewczyną?
Witam bardzo serdecznie. Na wstępie chcę pozdrowić i podziękować za zainteresowanie moim tematem. Mam 20 lat. Jakieś 2 tygodnie temu rozstałem się z dziewczyną "nieoficjalnie". Chodzi o to, że do mojej świadomości nie do końca dotarło to, że odeszła. Mieliśmy ze sobą kontakt, tylko polegał on raczej na tym, że ciągle zrzucała na mnie winę. W czasie tych 2 tygodni byłem u niej i się pokłóciliśmy. Chciałem wyjeżdzać od niej z miasta, kupiłem bilet i nagle... przyszła na dworzec i powiedziała, żebym nie wyjeżdzał, powiedziała, że da nam szansę, że nie chce skreślać tego. Byłem szczęsliwy. Jednak moja radość nie trwała długo. Czułem się obcy, nie mogłem się zbliżyć do niej, pocałować, bo czułem, że tego nie chce. A wszystko przez to, że nie byłem sobą... Wypominałem jej przeszłość i błędy, byłem bardzo agresywny w słowach, nie panowałem nad tym, co mówię i nad tym, co mogę powiedzieć, bo uważałem się w tym związku za pana i władcę. Po prostu teraz dostrzegłem, że moje zachowanie było naprawdę potworne. Ona wytłumaczyła mi to tak, że przez półtora miesiąca jak nie mogliśmy dojść do zgody, bo ciągle, notorycznie się kłóciliśmy, ona się oddalała ode mnie i wszystko, co czuła, zanikło, bo już miała dość mego zachowania. Dopiero teraz dostrzegłem to, jaki byłem. Obiecywałem jej poprawę, obiecywałem jej zmianę i naprawdę wiele zrozumiałem, wiele zmieniłem w sobie i w swojej osobowości, bo naprawdę chciałem dla niej być ideałem, jak kiedyś, lecz ona nie dała mi szansy. Skreśliła mnie, skreśliła nas, bo powiedziała, że już mnie nie kocha, że boi się mnie, że nie widziała szansy. Zawsze byłem przeciwny papierosom, bo popalała, ale przestała, jak się poznaliśmy. Lubiła wypić. Kiedyś upiła się i obiecywała, że więcej nie weźmie, a teraz po rozstaniu poszła do dyskoteki, pubu i powtarza to, co robiła kiedyś. Jak mam rozumieć te jej zachowania? Była w stanie zrezygnować dla mnie, a teraz znowu? Nie umiem się pogodzić z tym, że między mną a moją kobietą było naprawdę uczucie, które trwało 7 miesięcy, ale byliśmy ze sobą jak najbliżej, uprawialiśmy seks i obiecywaliśmy sobie wiele... Teraz jak widać, to było bez znaczenia. Nie umiem się pogodzić z tym, że ona mogłaby kochać innego, oddać się mu i być z nim, bo czuję w sobie wtedy smutek, złość i obwiniam się o wszystko, a to moja wina, tego błędu nie wyrzeknę się nigdy. Nie chce ze mną rozmawiać, powiedziała, że zmieni numer, jak nie przestanę pisać, bo już ma mnie dość. Było mi przykro tego słuchać... ale cóż, musiałem się pogodzić. Ciężko mi jest na sercu, bo wiem, że straciłem z własnej winy i głupoty osobę, którą kocham. Pomóżcie mi, bo naprawdę jest mi bardzo ciężko. Doradźcie coś, co mam robić, jak pogodzić się z tą myślą. Czy kiedykolwiek będę miał szansę normalnie z nią porozmawiać? Jak leczyć takie rany i jak postępować dalej? Nie mam sił...