Jak powinien zachowywać się partner w zwiazku na odległość?

Witam! Mam 25 lat, mój partner – 30. Jesteśmy w związku na odległość, dzieli nas ok. 300 km. Nie chciałam zaczynać kolejnego związku na odległość, bo to już trzeci z kolei. Nie, nie czerpię z takich związków satysfakcji. Po prostu zauważam, że osoba z którą mam do czynienia, jest osobą interesującą, a potem wszystko zaczyna toczyć się w kierunku kolejnego „nienormalnego” związku. Tak i teraz. On – tam, ta – tu. Praktycznie nie pisze sms-ów i nie dzwoni prawie w ogóle. Najwyżej kilka słów na gg. I to nie każdego dnia. Czasami potrafi podczas niedługiej przerwy na gg, wyłączyć się bez pożegnania. Czy to jest normalne zachowanie wobec mnie? Męczy mnie to, ponieważ będąc w poprzednim związku ze swoim ex pisaliśmy do siebie po kilka godz. dziennie, smsowaliśmy (kiedy każdy w pracy), rozmawialiśmy na skype. Wiedziałam i czułam, że jest obok, mimo że był tak daleko. Z obecnym partnerem jest zupełnie na odwrót. Czuję, że jest obok tylko wtedy, kiedy rzeczywiście jest. Mówi (czasami), że mnie bardzo lubi. Ale trudno w to uwierzyć, jeżeli dziennie nie znajduje się dla osoby, na której Ci zależy 3 minuty, żeby napisać zwykłego sms-a, czy po prostu zadzwonić, zapytać się „co słychać?”, nie tkwiąc na gg. Czy to tak wiele? Osobiście nie dzwonię do niego sama, przyjmując jego strategię. Mam wręcz wewnętrzny lęk telefonowania do niego (a może w czymś przeszkodzę? a może akurat z kolegą rozmawia?). Jest to nienormalna rzecz – bać się zadzwonić do swojego partnera. Ale niestety takie odczucia on we mnie wytwarza. Wydawało by się, 30 lat – dorosły facet, powinien być poukładany i wiedzieć jakie jest postępowanie godne pochwały (nie tylko mojej). Byłam chora, przez 2 dni leżałam w łóżku z gorączką. Nie pisałam mu o tym na gg, bo był zapracowany, nie chciałam marudzić. Na trzeci dzień powiedziałam. Nawet nie zapytał, jak się czuję… W chwili obecnej już trzeci dzień ze sobą nie rozmawiamy, bo jestem na niego obrażona za taki brak troski, a on nawet nie raczy zadzwonić i zapytać, co się dzieje. Przykro, boli, czuję, że to jest coś toksycznego. Nie chcę w tym tkwić, ale trzyma mnie myśl, że ta osoba przy mnie jest jakby zupełnie inna: maślane oczy, czułe słówka. Ale na ile są one prawdą? Przecież tam, u siebie, on może mieć w ogóle drugie życie, o jakim ja nie będę miała zielonego pojęcia! I jak w te czułe słówka można wierzyć, jeżeli wyjeżdżając, zostawia mi kilka słów w ciągu tygodnia na gg?? Nie rozumiem, po co mnie przy sobie trzyma? Przecież może sobie kogoś znaleźć na miejscu, nie tracąc pieniędzy na dojazdy. Czy może to taka jego odskocznia od rzeczywistości? Od tych problemów, które są w rodzinnym mieście? Czy może po prostu mną bawi się? Nie znajduję odpowiedzi na swoje pytania, dlatego piszę tu i proszę o radę. Z góry Bardzo wdzięczna!

KOBIETA, 25 LAT ponad rok temu

Witam!

Proponowałabym, aby zadała sobie Pani pytanie czego obawia się Pani w związku, skoro tak naprawdę nie potrafi go Pani stworzyć. Tendencja do wiązania się z kimś na odległość jest ucieczką przed wejściem w prawdziwe relacje z drugą osobą i proszę nie tłumaczyć tego przypadkiem.
Dlatego zachęcam do wizyty u psychologa i zastanowieniu się nad tym, czego tak naprawdę oczekuje Pani od siebie.  Myślę, że po przeczytaniu swojego listu sama odpowie sobie Pani na pytanie co z tym zrobić.
Pozdrawiam

0
redakcja abczdrowie Odpowiedź udzielona automatycznie

Nasi lekarze odpowiedzieli już na kilka podobnych pytań innych użytkowników.
Poniżej znajdziesz do nich odnośniki:

Patronaty