Jak pozbyć się nieśmiałości i kompleksów?
Witam, Mam 16 lat i pewien problem. Jestem bardzo nieśmiała i małomówna, nie zadowolona ze swojego wyglądu, zamknięta w sobie i nie potrafię jak inni z łatwością nawiązywać kontaktów z innymi ludźmi. W tym roku poszłam do technikum. Sama strasznie się bałam iść, więc namówiłam koleżankę z klasy by wybrała tę szkolę co ja, bo i tak interesował ją ten sam kierunek. No i udało się, trafiłyśmy razem do klasy. Już minął pierwszy semestr i klasa trochę się ze sobą zżyła, ta moja koleżanka jest bardzo lubiana w obecnej klasie, z wszystkimi potrafi pogadać - w przeciwieństwie do mnie. Nie potrafię jakoś zagadać, często po wymienieniu paru zdań następuje niezręczna grobowa cisza. Chciałabym być bardziej otwarta. Jeśli chodzi o kontakty z chłopakami to jest najgorzej. Unikam sytuacji gdzie miałabym być jedyną dziewczyną w otoczeniu chłopaków. Nie potrafię w towarzystwie się wygłupiać ani żartować. Wstydzę się nawet mówić "dzień dobry" nauczycielom. Nie lubię występować przed klasą, ani chodzić do tablicy, ponieważ wtedy jestem tak jakby w centrum uwagi i wszyscy na mnie patrzą. Stresuje mnie to, myślę, że głównie z tego powodu iż jestem niezadowolona ze swojego wyglądu. Nie miałam nigdy chłopaka ani takiej prawdziwej w 100% przyjaciółki. Była taka najlepsza koleżanka z ławki, ale skończyło się gimnazjum to nasz kontakt prawie zanikł. Przez to, że jestem taka zamknięta w sobie nie mam znajomych, z którymi mogłabym się wybrać na sylwestra czy chociażby na łyżwy. Myślę, że to, że nie potrafię okazywać uczuć jest przez mojego tatę. Szczerze to go nie lubię, choć wiem, że nie powinnam tak mówić. On utrzymuje naszą rodzinę i myśli, że pieniędzmi wszystko załatwi. Nigdy nie powiedział do mnie i do mojej siostry, że nas kocha, nie wie co lubimy, czasem pyta jak było w szkole, ale nawet nie wie do jakiej klasy chodzimy. Miał on trudne dzieciństwo - jego rodzice ciągle się kłócili, nie okazywali mu uczuć. Gdy wracał ze szkoły musiał pracować w polu, bo mieszkał na wsi. Teraz nawet jak czasem odwiedzę, dziadków to oni nie są normalni, nie umieją rozmawiać tylko się do siebie wydzierają, wszystkich dookoła obgadują i wyśmiewają. Czuje się tam jak w jakimś wariatkowie. A mój tata reprezentuje cząstkę tego świata. Inaczej jest z mamą, Mama to moja najlepsza przyjaciółka. Na dużo mi pozwala, ale nie wykorzystuje tego, bo wiem gdzie są granice. Mam problem z nieśmiałością i nie jestem w stanie się przełamać by iść do psychologa, tym bardziej, że mieszkam w małym miasteczku, gdzie takiego specjalisty nie ma. Musiałabym jechać do większego miasta, które leży 40 min drogi dalej, ale późno kończę lekcje, więc wieczorem bałabym się w obcym mieście, a z mamą nie pojadę, bo ona nie wie, że mam taki problem. Wiem, że ona widzi, że jestem taka nieśmiała i obwinia za to siebie, że była zawsze nadopiekuńcza, ale nigdy nie rozmawiałyśmy o tym wprost i mama nie wie, że jest to dla mnie problemem. Bardzo proszę o pomoc.