Jak radzić sobie z takimi emocjami?

Nie wiem dokładnie jak mam nazwać swój problem..przed wakacjami byłam 4 lata w związku mój problem polegał na tym że tego faceta nie kochałam gdy już się zdobyłam na odwagę by mu to powiedzieć to znowu nieświadomie weszłam w kolejna toksyczną relacje którą jakoś udało mi się zakończyć bo w porę wyjechałam do cioci by nie mieć kontaktu z tym facetem bo się okazało że cioci córka miała komunie spędziłam tam tak naprawdę większość wakacji oczywiście z powodu faceta którego tam poznałam bo życie to chyba mnie nienawidzi ciocia ma siostrę która mieszka piętro niżej która ma syna wiedziałam wcześniej o jego istnieniu ale się tym nie interesowałam ale z czasem pech chciał że mi się spodobał i to było takie uczucie którego jeszcze nie doświadczyłam w swoim życiu na dodatek on jest po rozwodzie i ma synka małego którego również pokochałam trochę czasu razem spędziliśmy więc postanowiłam że mu przekaże to że się zakochałam niestety on tego nie odwzajemnił raczej woli być sam z tego co słyszałam najgorsze ze tym wyznaniem zepsułam wszystko bo się bardzo zmienił ten facet mimo że mu powiedziałam że mi przeszło i tak dalej żeby nie czuł się źle to dalej trochę mnie unika myśle że uważa żeby mnie nie zranić i nie dawać nadzieji mimo że to szanuje to i tak jest to trochę przykre bo i tak będziemy się kiedyś spotykać.. a najgorsze było to że odrzucenie bolało podwójnie bo myśląc o nim musiałam myśleć czy chce mieć coś wspólnego z czyimś dzieckiem ale jakoś to przeżyłam a z jego synkiem do tej pory się bawię nic już nie zrobię że oboje się polubiliśmy gdy tylko przyjeżdżam to zaraz mnie woła do grania w piłkę jego mama mama ogólnie mieszka w Niemczech i go ten mężczyzna odwozi i przywozi co dwa tygodnie na weekend.. chciałam się komuś wygadać bo mi to wszystko już tak ciąży na sercu chodzi o to że ja swoje uczucia jakby to tak powiedzieć schowałam na samym dnie serca i oczywiście że teraz zwracam uwagę na nowych mężczyzn nie zamknęłam się na nowe relacje ale gdyby tylko ten mężczyzna kiedykolwiek zmienił zdanie to ja rzucę wszystko i wszystkich wiem że to niezdrowe czasem nawet pokazuje że jestem aktywna na messengerze żeby on to widział mając nadzieje że kiedyś nadejdzie ten dzień że napisze on..wiem że to i dziwne i głupie i pewnie jestem masochistą to też mój kolejny problem wiele razy nieświadomie i świadomie zadaje sobie ból na wiele sposobów ale pierwszy raz właśnie miałam okazje poczuć co to nieodwzajemniona miłość chciałam być tylko szczęśliwa choć wiem że nigdy nie będę mojego życia miłosnego niestety nigdy nie było i nie będzie
KOBIETA, 25 LAT ponad rok temu

To, co Pani opisuje, to naprawdę duży emocjonalny ciężar. I choć brzmi to bardzo skomplikowanie, to tak naprawdę dotyka Pani doświadczenia, które jest częste – czyli wejścia w relacje, które nie dają tego, czego Pani potrzebuje, a potem zderzenia się z odrzuceniem. To boli, bo to nie tylko strata osoby, ale też utrata nadziei, marzeń i obrazu przyszłości, który Pani zdążyła w głowie ułożyć.



Kilka rzeczy, które mogą Pani pomóc radzić sobie z tymi emocjami:



1. Nazwać to, co Pani czuje



Już Pani to częściowo zrobiła – „nieodwzajemniona miłość”, „ból odrzucenia”, „poczucie bycia masochistką”. To są ważne słowa. Kiedy uczucia zostają nazwane, tracą trochę ze swojej „mocy destrukcyjnej”. Można sobie powiedzieć: „to, co czuję, to tęsknota i nadzieja, a nie fakt, że ten mężczyzna jest dla mnie przeznaczony”.



2. Zauważyć mechanizm



Pisze Pani, że potrafi „schować uczucia na dnie serca”, a jednocześnie zostawia Pani sobie furtkę – „gdyby tylko on zmienił zdanie, rzucę wszystko”. To naturalne przy nieodwzajemnionej miłości: część nas wie, że to niezdrowe, a druga część kurczowo trzyma się nadziei. Warto to zobaczyć jak mechanizm, a nie prawdę o Pani wartości.



3. Dać sobie prawo do żałoby



Nieodwzajemniona miłość to realna strata – choć to nie był formalny związek. Pojawiło się uczucie, zaangażowanie, fantazje o wspólnym życiu, a potem przyszło „nie”. To naturalne, że boli i że potrzebuje Pani czasu, żeby to przeżyć – tak jak przechodzi się żałobę. Płacz, smutek, złość – to normalne etapy.



4. Nie budować życia na „gdyby”



Myśl „gdyby on kiedyś się odezwał, rzucę wszystko” zatrzymuje Panią w miejscu. Warto uświadamiać sobie: „teraz on mnie nie wybiera, więc ja wybieram siebie”. Otwieranie się na innych ludzi (jak Pani napisała, że to Pani robi) to bardzo ważny krok, by nie zamrozić życia w oczekiwaniu na coś, co może nigdy się nie zdarzyć.



5. Zająć się tematem autoagresji



Pisze Pani, że „zadaje sobie ból na wiele sposobów”. To poważny sygnał, że emocje bywają tak silne, że trudno je pomieścić inaczej. To coś, z czym naprawdę warto zgłosić się do psychologa/psychoterapeuty – żeby dostać wsparcie i nauczyć się bezpieczniejszych sposobów radzenia sobie z napięciem. To nie jest wstyd – wręcz przeciwnie, to krok w stronę zadbania o siebie.



6. Ćwiczyć „kotwiczenie w teraźniejszości”



Kiedy pojawia się myśl o nim, zamiast iść za nią („a może kiedyś napisze…”), można spróbować techniki odwrócenia uwagi: zrobić coś dla siebie tu i teraz (muzyka, spacer, telefon do przyjaciółki, mały rytuał dbania o siebie). To nie wymaże uczuć, ale pomoże, by nie przejmowały całej przestrzeni w głowie.



Podsumowując:

Nie jest Pani „dziwna” ani „masochistką”. Doświadczyła Pani nieodwzajemnionej miłości – czyli czegoś, co dla wielu osób jest jednym z najtrudniejszych doświadczeń w życiu. To boli, ale da się przez to przejść. Warto zadbać o siebie, dać sobie czas na żałobę, a jednocześnie świadomie nie karmić nadziei, która zatrzymuje Panią w miejscu. I proszę rozważyć rozmowę z psychoterapeutą – bo to wsparcie może sprawić, że szybciej nauczy się Pani radzić sobie z emocjami, zamiast je tłumić czy obracać przeciwko sobie.

0
redakcja abczdrowie Odpowiedź udzielona automatycznie

Nasi lekarze odpowiedzieli już na kilka podobnych pytań innych użytkowników.
Poniżej znajdziesz do nich odnośniki:

Patronaty