Jak sobie poradzić z zaistniałą sytuacją?
Pisałam już wcześniej jak wygląda moja sytuacja. Zamiast być lepiej to jak widzę, jest gorzej. Karol boi się ze mną rozmawiać, ponieważ boi się, że da mi nadzieję, a przecież dał mi już ją, spotykając się ze mną, przytulając mnie itp. Każdy mówi mi: trzeba czasu, ale ja się boję, że go stracę bezpowrotnie, a z tym nie pogodzę się.
Jest mi coraz gorzej, nie widzę już nawet sensu życia. Jak mam z nim porozmawiać, jak on się boi? Co ja mam zrobić? Jestem bezradna. Szukam pomocy gdzie się tylko da, ale nic nie pomaga. Ja chcę mu powiedzieć co czuję, ale wiem, że nie będzie chciał już ze mną rozmawiać. Pomocy. Ja już naprawdę nie mam siły :(