Jak sobie radzić z lękiem nocnym, na który cierpię od 55 lat?
Mam 62 lata. Od dzieciństwa boję się ciemności. W 1982 r. zostałam wdową, lęk wzrósł kilkakrotnie, pomimo że miałam dwójkę dzieci, które spały obok. Potwornie się bałam. Zgłosiłam się do lekarza, otrzymałam lekarstwa, po których bardzo źle się czułam. Dopiero wyjazd do sanatorium trochę mi pomógł. Zaczęłam normalnie żyć, ale światło paliłam całą noc. W 1987 r. ponownie wyszłam za mąż, a mimo to, gdy mąż wychodził do pracy, ja paliłam całą noc światło, a rano gasiłam. 10 miesięcy temu zmarł mi mąż, dzieci się usamodzielniły, a ja przeżywam dalej tragedię.
W dzień sobie radzę, zapisałam się na uniwersytet 3 wieku, uczę się języków obcych, chodzę na gimnastykę, ale gdy nadchodzi noc, zaczyna się lęk - palę do rana światło, włączam telewizor i tak śpię. Po trochu jest to bardzo męczące. Zgłosiłam się po 28 latach do psychiatry, otrzymałam tabletki na sen, po których bardzo źle się czuję, mam zawroty głowy i nie mogę normalnie funkcjonować. Piję ziółka i zastanawiam się nad swoim życiem, co dalej? Uważam, że jestem normalną osobą, chociaż coraz bardziej zaczynam mieć wątpliwości, czy z moją psychiką jest wszystko w porządku. Sama nie rozumiem, czego się boję, może mi Państwo pomożecie. Bardzo proszę. Mam podwyższone ciśnienie, biorę tabletki acard profilaktycznie na serce, poza tym na nic nie choruję.