Jak sprawić, by jego uczucie narodziło się na nowo?
Witam, mam 22 lata. Mam chłopaka, z którym jestem od 3 lat, między nami oczywiście bywało różnie (jak to w każdym związku), przeżywaliśmy chwile ogromnej radości, smutku, rozczarowania, przeżyliśmy nawet fascynację, zauroczenie innymi osobami. Daliśmy radę! I nagle od tygodnia wszystko się zmieniło. Muszę dodać w tym miejscu, że ja studiuję w innym mieście, niż on mieszka. Zaczęło się od mojego wyjazdu po feriach. Pierwszy dzień był taki jak zawsze: miłe SMS-y, tęsknota, dzwonienie do siebie. Ale już we wtorek wszystko się zmieniło. Pewnie to moja wina, bo jestem bardzo zazdrosna o niego i nie lubię jak wychodzi do miasta z jego znajomymi. I przesadziłam, pisząc, że to koniec między nami, oczywiście już za chwilę dzwoniłam, pisałam, że przepraszam, że mnie poniosło. Ale jego to nie obchodziło, jest wolny i teraz skupia się na sobie. Oczywiście stale się kontaktowaliśmy, bo jesteśmy uzależnieni od siebie, ale z jego strony było już to oschłe, czasami nawet chamskie, takie na "odwal się", choć czasami był troskliwy i miły. W końcu po kilku dniach mojego nagadywania zgodził się wrócić, ale nadal to nic nie zmieniło. A nawet jest jeszcze gorzej. Jak chcę się skontaktować, to mnie olewa, mówi, że nie interesuje go, co robiłam przez cały dzień, że jest zajęty sobą i swoimi znajomymi. Już nawet zwróciłam się o pomoc do jego bardzo dobrego kolegi, żeby pomógł mi ratować nasz związek, żeby pogadał z nim, że tak mnie traktując rani, i prowadzi to tylko do jednego: końca naszego związku. Ja tak bardzo kocham tego mojego "drania", nie wyobrażam sobie życia bez niego, jest sensem życia. Nie rozumiem tylko jednego, jak w przeciągu 12 h można przestać kogoś kochać i de facto, nie mając takiego "poważnego" problemu, czuję, że jemu nie zależy, boję się, że go stracę. Gdyby można było cofnąć czas... Co mam zrobić? Proszę o pomoc.