Jaka jest przyczyna bólu podczas stosunku u 27-latki?
Witam. Od kilku miesięcy próbujemy z narzeczonym rozpocząć współżycie. Jest to mój pierwszy partner seksualny, naprawdę go kocham i bardzo chcę by w końcu nam się udało, ale powoli zaczynam tracić nadzieję. Pierwsze próby to była kompletna porażka. Rozdzierający ból już przy samej próbie penetracji i coraz większa frustracja. Poszłam do ginekologa, opowiedziałam o problemie, bo zaczęłam już sobie wyobrażać, że ja tam w środku mam chyba zwyczajną ścianę nie do przebicia... Pani ginekolog przebadała mnie i stwierdziła, że wszystko jest ok. Miałam badanie wziernikiem. Nie było bolesne przy włożeniu. Dopiero, gdy ginekolog rozszerzyła wziernik gdzieś na 7 cm by udowodnić mi, że wszystko ze mną ok to czułam przy tym rozszerzaniu bardzo mocny ból. Potem miałam badanie usg, również dopochwowe i również nic mnie nie bolało. Nasze próby z narzeczonym nadal jednak kończyły się tak samo. Podczas jednej próby udało się wprowadzić nieco członek do pochwy, a na pościeli pojawiło się trochę krwi. Sądziłam, że właśnie straciłam błonę i mój problem się rozwiązał, ale od tego czasu, co najwyżej, udaje mu się wejść na jakieś 4-5 cm (i to i tak tylko wtedy, gdy mam w miarę "dobry" dzień), głębiej znów czuje silny ból, każe mu przestać i nie umiem się przełamać. Jestem coraz bardziej bezsilna i załamana. Nie wiem, w czym leży problem. Duży czytałam o pochwicy, ale czy przy tym schorzeniu mogłabym przejść badanie ginekologiczne prawie bezboleśnie? Czy może powinnam się w końcu przełamać, zacisnąć zęby i kazać by mimo wszystko brnął do końca? Mam w nim wielkie wsparcie, zero nacisku i czysta cierpliwość, ale to ja powoli przestaje być cierpliwa. Za kilka miesięcy bierzemy ślub, planujemy rodzinę, a ja zaczynam być przerażona faktem, że nigdy nam się nie uda :(