Jaka jest przyczyna przewlekłego kaszlu i wzdętego brzucha u małego dziecka?
Dzień dobry, moja 17-miesięczna córeczka kaszle od ponad dwóch miesięcy, od około 17 września pierwsze pokasływanie, przez pierwszy miesiąc (może trochę dłużej) towarzyszył temu mocny katar, gęsty, żółto-zielonkawy (dostawała duże dawki wit. C i lepiej schodził ten katar), teraz nadal ma katar, ale już o wiele mniej. Na początku kaszel był sporadyczny kilka razy na dzień teraz jest 3-4 razy na godzinę. Najwięcej kaszle w domu, a na dworze prawie wcale. Osłuchowo czysto - podobno, choć jeden lekarz mówił że coś "rzęzi" natomiast inny, że jest ok. Nefrolog - córka chodzi na wizyty kontrolne ponieważ w sierpniu miała ostre kłębuszkowe zapalenie nerek - zapisał preparat na to "przeziębienie". Natomiast pediatra zapisał syrop na kaszel wykrztuśny i kazał oklepywać, później przepisał lek antyhistaminowy, później chciał żebym podała dziecku wziewy ze sterydu (jednak tego nie zrobiłam, bo zaczęło mi się wydawać, że lekarz sam nie wie co się dzieje z moją córką i robi sobie królika doświadczalnego, a sterydy to podaje się w ostateczności). Dziecko nie toleruje mleka krowiego (nawet gdy jadłam chleb z masłem miła wysypkę) więc gdy skończyłam karmić piersią (gdy mała skończyła rok) zaczęłam podawać jej mleko sojowe do kaszki i nie zauważyłam jakichkolwiek objawów, jednak pediatra stwierdził, że może mieć alergię na mleko sojowe i zapisał specjalne mleko - po wprowadzeniu tego mleka wyszła na szyi małej wysypka, dosłownie 7 kropek, które wyglądały jak ugryzienie od komara więc odstawiłam mleko i wszystko zeszło - lekarz stwierdził, że to nie możliwe, że to mleko nie mogło uczulić. Następnie przepisał leki na astmę, a zaraz potem inny syrop na kaszel. Podałam tylko syrop, po którym wyskoczyła taka sama wysypka jak po mleku na szyi i dodatkowo na nodze i łokciu. Już nie wiedział co robić, więc odstawiłam ten syrop i pozostałam przy leku antyhistaminowym. Przez cały ten okres, a może też wcześniej - nie pamiętam dokładnie, dziecko ma wzdęty brzuszek, tylko rano jest w miarę normalny. Dziecko nie jest przekarmiane, je co 3 h, ma częste gazy i załatwia się średnio 2 x dziennie, stolec prawidłowej konsystencji, czasem jak mniej pije, bo nie chce zbytnio pić czystej wody) to kał przypomina bobki, ale są miękkie. Gdy córka była jeszcze w szpitalu na nerki to na narządach płciowych pojawiła się grzybica - candida. Gdy dziecku podajemy jakieś produkty, w których jest cukier, np. sok lub biszkopty, ta grzybica wraca. Dziecko cały czas dostaje probiotyki. I jest na diecie bez mlecznej i bez cukrowej. Bardzo martwi mnie ten ciągnący się kaszel, a gdy oddycha to tak jakby jej coś przeszkadzało, rzęziło w klatce - jak odkaszlnie to na chwilę mija i wraca znowu, jednego dnia wydaje mi się, że jest trochę lepiej, a już następnego, że wcale tak nie jest. Nie ufam mojemu pediatrze, który zwleka z wydaniem skierowania do jakiegoś specjalisty, np. pulmonologa czy innego lekarza, sama nie wiem już jakiego. Poza tym dziecko jest żywe, radosne, nie ma gorączki. Dlaczego dziecko ciągle kaszle, co mu dolega i czy można wymusić na pediatrze skierowanie do specjalisty?