Jaką mam szansę na kolejną ciążę po poronieniu?
Witam,
mam 27 lat. Po roku starań o dziecko udało mi się zajść w ciążę. W dniu spodziewanej miesiączki miałam wycinany wyrostek, wtedy jeszcze nie wiedziałam, że jestem w ciąży. Na początku było wszystko w porządku tylko progesteron miałam troszkę za niski i brałam tabletki. Pod koniec I trymestru pojawiło się niewielki plamienie, oczywiście od razu poszłam do lekarza, który stwierdził polipa.
Plamienia się powtarzały, pojawiło się również niewielkie krwawienie, wszystko było konsultowane z lekarzami, którzy zapewniali mnie, że nic się nie dzieje. Miałam ciągłe infekcje (grzybicę), które były leczone. W 18 tyg. pojawił się na bieliźnie skrzep z krwią, mój lekarz dał mi skierowanie do szpitala. Nie przyjęli mnie, tylko zrobili posiew i kazali jechać do domu.
2 dni później dostałam „krwotoku” i karetka odwiozła mnie do tego samego szpitala. Lekarz zrobił USG i stwierdził, że nic złego się nie dzieje i że nie wie, z czego to krwawienie. Odesłali mnie do domu, mimo że mówiłam o skrzepach. Przez cały czas krwawiłam.
Następnego dnia odeszły mi wody i tym razem już mnie przyjęli. Przez kolejne dni wykrwawiałam się i wypadało ze mnie łożysko. Miałam transfuzję krwi, a mój stan był poważny. Z wyników krwi wynikało, że mam dużą infekcję wewnątrzmaciczną. Poroniłam.
Z badań posiewu wynikało, że miałam paciorkowca (liczne), a z badania histopatologicznego wynika, że miałam krwiaka 2 cm. Chcę z mężem starać się o kolejne dziecko od stycznia, za pozwoleniem lekarza (badanie USG miednicy prawidłowe).
Czy powinnam robić jakieś badanie zanim zaczniemy starania? Jakie jest prawdopodobieństwo, że sytuacja się powtórzy? W opisie płodu było napisane, że nóżki były ułożone szpotawo, a małżowiny uszne za nisko, czy to znaczy, że dziecko miało wady anatomiczne? Na USG lekarze nie stwierdzili żadnych wad, więc nie rozumiem tego opisu.