Jakie mogą być przyczyny tego zachowania starszej osoby?

Dzień dobry Szanowni Państwo, mamy bardzo poważne problemy z moim ojcem i wreszcie chcielibyśmy uzyskać podpowiedzi co z nim zrobić, ponieważ zostawiono nas na lodzie, a my żyjemy w ciągłym niesamowitym strachu. Mój ojciec ma 85 lat, ma bardzo dobre wyniki badań, jedynie ma problemy z cukrzycą i bóle kręgosłupa. Na wszystko został przebadany, ale nie psychiatrycznie. Jedynie zgodził się pójść do neurologa, która stwierdziła, że ma zmiany w mózgu typowe dla osób w tym wieku. Do psychiatry nie pójdzie, bo on uważa, że jest zdrowy. Zresztą nawet mówi do lekarz domowej, że on jest zdrowy, a nam ciągle powtarza, że umiera (od ponad 20 lat). Mieszkaliśmy przez 30 lat daleko od siebie, ale staraliśmy się być z nim w kontakcie, którego on unikał jak ognia (u nas był tylko raz). Ciągle mówił, że ma swoje życie i że chce sobie go ułożyć poszukując ciągle jakiejś partnerki. Ma obsesję na punkcie znalezienia sobie partnerki, która jak mówi "by się nim zaopiekowała", ale nigdy nie zbadano mu poziom testosteronu. Obecnie od kilku lat mieszkamy blisko siebie i mamy z nim po prostu piekło. Był okres czasu w którym co pół roku za to, że mówiliśmy mu, że jest w stosunku do nas bardzo agresywny i że ciągle kłamie, otwierał okno i próbował się z niego wyrzucić. Dziś wiemy, że wtedy nas zastraszał i że trzeba było wezwać pogotowie i policję, ale wtedy nie wiedzieliśmy co zrobić. Także był okres w którym mówił nam, że jeżeli będziemy go "nachodzić" (nie odwiedzać) to się powiesi i żyły potnie. Więc chcieliśmy stać od niego z daleka, a on dzwonił, że jest taki samotny i nim się nie interesujemy. Ludziom cały czas opowiada jaki on jest samotny, ile to on nie ma pieniędzy i ile nam dał, a to wszystko nie jest prawdą! Kilka osób z rodziny ma do nas pretensje, że nim się nie zajmujemy, bo im powiedział, że siedzi ciągle sam! Po części wiemy z kim ma kontakt, ale nie wiemy z kim rozmawia i co naopowiadał. Doszło się do takiego momentu w którym on żądał (bo tylko żąda, nigdy nie prosi), żeby danego dnia kupić mu jeden duży kartofel na obiad, następnego dnia jedną cebulę na śniadanie itd. Aferę robi nie z tej ziemi jeżeli nie ma tego, czego żąda. Jak dostaje szału, nawet o byle co, to twarz robi mu się szara, szarpie się za włosy wyrywając je, pewnego razu wybił sobie bark bo tak machał rękami. Jeżeli nie widzi, że my nie płaczemy, to wtedy siada, łapie się za głowę, trzęsie się twarz, jak przy bardzo wysokiej gorączce, i wydaje z siebie dźwięki jak ryki jakiegoś niedźwiedzia, cały czas kiwając się. W końcu stwierdził, że nie ma po co żyć i poszedł do domu starców, podkreślając, że za miesiąc umrze i tak ciągle powtarza, pomimo że nie ma żadnych sygnałów by tak miało się stać. Zanim tam poszedł stało się kilka bardzo dziwnych sytuacji, mające jako wspólny mianownik oskarżenie nas o przyniesienie rzeczy do domu w czasie jego nieobecności. Mówił o garnku ze spleśniałymi naleśnikami pod jego drzwiami (nigdy nam tego nie pokazał), o wieszakach (pokazał stertę wieszaków na podłodze, ale tak naprawdę to są jego), o zapałkach (zawsze je miał) i inne rzeczy. Czyżby zaczął mieć urojenia? Jeśli chodzi o dom starców, to nie wiemy skąd miał adres do tego domu, ale faktem jest, że ma bardzo dobrą opiekę. Tylko jest tam od kilku miesięcy, a my dalej mamy z nim problemy, bo dom jest blisko nas. Pielęgniarki do nas dzwoniły co drugi dzień, bo nie mogły panować nad jego atakiem szału. Nawyzywał ich od świń, złodziei i wszystko co najgorsze. Wyszła sprawa, że ktoś ukradł mu pieniądze. Nie wiemy ile miał ze sobą pieniędzy, bo nie chciał powiedzieć. Już przestali do nas dzwonić, bo powiedzieliśmy, że też nad nim nie panujemy. Nadal jest do nas bardzo agresywny, ciągle kłamie, a teraz doszły jeszcze problemy, że ktoś wchodzi do jego mieszkania. Niczego nie skradziono, tylko widać było po otwartych szafkach, że ktoś doszczętnie przeszukał je. Najstraszniejsze jest to, że widać było, że ktoś spokojnie wszedł za pomocą klucza! Ojciec twierdzi, że nikomu nie dał żadnych kluczy. Zmieniliśmy zamki, nie mówiąc mu o tym, i póki co jest spokojnie. Ja jestem po zawale i jestem osłabiona po nagłej operacji nerek po której wróciłam do domu chora na covid (miało miejsce rok temu). Moja córka w wyniku mojej choroby i zachowania dziadka ma ataki paniki. Mój mąż jakoś się trzyma, jeszcze. Ojciec z tymi wynikami badań może spokojnie dożyć do 100 lat, ale co z nami? Mamy brać środki uspokajające i chodzić na terapię, a on ma dalej szaleć na całego? Co zrobić, żeby wreszcie jakiś psychiatra go zbadał i go uspokoić? Bardzo prosimy o pomoc.
KOBIETA, 63 LAT ponad rok temu

Ludzie w starości często zachowują w sposób budzący zdumienie, konsternację, złość. Bywają agresywni, niespokojni, nie sypiają po

nocach, podejrzewają innych o dybanie na ich życie, mienie, dobro imię. Są to częste, ale uleczalne zburzenia. Sami Państwo nic nie poradzicie. Widzę dwa wyjścia :

po pierwsze lekarz z ośrodka, w którym przebywa Toto, może przepisać leki, lub zorganizować konsultację psychiatryczną.

po drugie Tato powinien przebywać w ośrodku dla pacjentów z zaburzeniami psychicznymi.

Bez leczenia nic się chyba nie zmienia.

Pozdrawiam.

0
redakcja abczdrowie Odpowiedź udzielona automatycznie

Nasi lekarze odpowiedzieli już na kilka podobnych pytań innych użytkowników.
Poniżej znajdziesz do nich odnośniki:

Patronaty