Jem zdrowiej a nie chudnę, dlaczego?
Mam 18 lat. Ważę 58 kg. Całe życie byłam chuda. W mojej najbliższej rodzinie nie ma osób otyłych. Zawsze mogłam jeść co chciałam i ile chciałam. Czasami nawet starałam się jeść więcej niż "mogłam", aby przytyć. Nic nie dawało rezultatów, waga stała w miejscu. Potem pogodziłam się z moim wyglądem i nawet zaczęłam się cieszyć, że jestem taka szczuplutka.
Niestety kiedyś zmieniłam swoje nawyki żywieniowe. Do szkoły zamiast kanapek brałam ciastka i często jadałam w KFC, McDonalds itp. W bardzo krótkim czasie przytyłam 5 kg. Nie przejęłam się tym zbytnio, bo byłam pewna, że powracając do mojego normalnego odżywiania (podkreślam, że również nie było zbyt zdrowe, coś słodkiego albo tłustego w ciągu dnia zawsze jadłam [najczęściej wyglądało to tak : śniadanie w szkole : 3 kanapki równomiernie rozłożone w przeciągu 7 godzin + jakiś owoc + baton/czekolada/żelki, potem obiad: ziemniaki/ryż/kasza surówka/sałatka smażone mięsko/ryba, podwieczorek: kisiel/płatki owsiane/chipsy/baton i na kolacje płatki czekoladowe z mlekiem) waga wróci do normy. Myliłam się.
Wtedy wpadłam na pomysł, że będę ćwiczyć, przestane jeść słodycze to i białe pieczywo to schudnę. Chodziłam na aerobik 3 x tydzień. Przez 2 miesiące nie schudłam. I wciąż zadaje sobie pytanie dlaczego? Wtedy się załamałam (już nawet nie chodziło o samo 5kg, ale o to że spodnie są ciaśniejsze, bluzka trochę za bardzo opięta, a wymiana wszystkich ubrań jest kosztowna). Postanowiłam, że zastosuje dietę cud (teraz już wiem, NIGDY WIĘCEJ).
Byłam na diecie kapuścianej, 4 kg ubyło po zaledwie kilku dniach. Ale... przytyłam kolejne 6! Czyli w sumie ważę 7 kg więcej niż na samym początku. Nie wiem co mam zrobić, żeby schudnąć (skoro odstawienie słodyczy i jasnego pieczywa oraz ćwiczenia nic nie dały). Naprawdę nie mam pomysłu. Nie stać mnie na dietetyka (już pytałam ile kosztuje wizyta, ułożenie diety itp. to około 250 zł i każda następna wizyta kontrolna również płatna).
Bardzo proszę o pomoc, co robie nie tak? Jak powrócić do dawnej wagi?