Jestem samotny i nieszczęśliwy, nie potrafię zaufać ludziom - co mam zrobić?

Witam, mam 21 lat chciałem się dowiedzieć, czy jestem chory na depresję, a wstydzę się pójść do specjalisty. Opiszę moją historię, otóż od najmłodszych lat szkolnych byłem pośmiewiskiem i odrzutkiem w szkole, nawet nie wiedząc dlaczego. Wszystko robiłem powoli, ale dokładnie. Zawsze jak kogoś spotykałem na swojej drodze życiowej był przez kilka lat, później znikał z życia i nie chciał mnie znać.W gimnazjum pamiętam najgorszy dzień z mego życia. Miałem niby dziewczynę, nic mnie nie wspierała, nie pomagała, po prostu udawała, że chce być ze mną. Któregoś dnia napisała do mnie inna dziewczyna z innej klasy, same słodkie słówka i że mnie kocha nad życie. Postanowiłem, że będę z nią przez tydzień, było wszystko ok., ale okazało coś innego. Przyszła kartka w szkole do mnie, że chce się spotkać na dole w szkole. Poszedłem i zobaczyłem ją po chwili, wychodzi 2 chłopaków i pchają mnie do niej. Ona cała uśmiechnięta opierałem się na początku później nie. Przyszedł taj dziewczyny prawdziwy chłopak, zobaczył to i kazał tym dwóm pozostałym, aby mnie rozebrali. Byłem w samych majtkach na dodatek cała szkoła chyba mnie widziała. Zaufałem komuś i dał mi nóż w plecy. Później się dowiedziałem że to było planowane przez obie dziewczyny z którymi niby chodziłem. W tym dniu po raz pierwszy chciałem się zabić, miałem już wszystko przygotowane, list pożegnalny oraz linę. Jednak nie zrobiłem tego, cały opłakany nie wiem co mnie powstrzymało. List podarłem a line spaliłem. Cały świat mi zobojętniał. Na nic nie miałem ochoty oraz nie przejmowałem się rodziną, nawet nie rozmawiałem z nimi. W liceum też tak było, poszliśmy na "ognisko integracyjne" poza szkolnymi zajęciami, zrobili ze mnie pośmiewisko. Po wypiciu kilku piw nie dałem rady i zasnąłem. Rozebrali i pisakami niezmywalnymi obsmarowali całe ciało. Przez długi okres miałem ubrania z długimi rękawami. Od tamtej pory nie miałem żadnych znajomych, zarwałem kontakty ze wszystkimi. Przez jakieś 2 lata byłem sam. W maju pojechałem na komunie mojego kuzyna, spotkałem kuzynkę podeszła do mnie i zaczęliśmy rozmawiać. Szybko staliśmy się przyjaciółmi. Miałem już dość ludzi z liceum porażek w szkole i wszystkiego. Myśli samobójcze wracały jak bumerang, nie wiedziałem co robić. Kuzynka pisała, abym tego nie robił, chce abym żył i żebym zrobił to dla niej. Tuż przed końcem liceum dowiedziałem się, że nie będę mógł przystąpić do matury, mam poprawkę, jeszcze tego samego dnia wlali do mojego plecaka chyba jogurt. Myślałem, że coś gorszego może na mnie spaść tego dnia. Myliłem się, stara znajoma z piaskownicy podeszła do mnie, kiedy czekałem na pociąg i mnie pocieszyła. Pewnie też dzięki niej wtedy nie wpadłem pod pociąg. Odnowiliśmy znajomość, zaczęła mi się ona podobać, powiedziałem co do niej czuje, ona to odrzuciła. Od tamtego czasu bardzo rzadko się spotykamy. Zdałem poprawkę w sierpniu i skończyłem technika nie poznając nikogo nowego. Ponad rok temu zacząłem pracować. Ludzie na początku i teraz mnie lubią, ale oni mają po 40 lat. Niedawno dowiedziałem się od nich, że do niczego się nie nadaje. Nawet do tarcia chrzanu. Zrobiło mi to przykrość. Ponad rok pracuję, ciągle mnie chwalili, aż któregoś dnia wszyscy mi to powiedzieli, nawet tato. Aktualnie dalej tam pracuję, bo nie mogę znaleźć innej pracy. Próbowałem się zmienić, ale nie udawało mi się to, a że kuzynka mieszka daleko to nie mam z kim cokolwiek zrobić. Chodziłem do pabów, aby kogoś poznać lecz nawet nie wiedziałem jak to zrobić. Jestem prawie samotny, nie wychodzę do ludzi, całymi daniami siedzę w domu i nic mi się nie chce, mam na wszystko obojętny stosunek, świat widzę w kolorze czerni i bieli. Moje życie aktualnie wygląda tak: Praca -> dom -> obowiązki domowe->sen i łańcuch się zamyka. Przed rodzicami tego nie pokazuję, już się przyzwyczaili do tego, że cały czas w domu jestem i nie wychodzę. Przez cały ten okres nie rozmawiałem z nimi o tym, bo by powiedzieli, abym nie robił z siebie kaleki. Pamiętam raz, jak miałem dłoń rozciętą szkłem, niechcący sobie to zrobiłem, miałem zszywaną rękę. Mówiłem, że to bardzo boli, oni to samo w kółko nie rób z siebie kaleki. Kiedy zachorowałem to zamiast leżeć w łóżku, chodziłem do szkoły. Dopiero w szkole, jak poszedłem do pielęgniarki, ona mnie zbadała i powiedziała wynocha do domu. Wtedy góra 3 dni leżałem, a później cały czas robiłem coś w domu, „to posprzątaj, to wyrzuć śmieci”. Nie wiem co mam zrobić, chciałbym kogoś poznać. Moi rówieśnicy mają dziewczyny, ja sam siedzę i już nie mam sił do niczego. Samotność mnie dobija. Jeszcze na dodatek nie umiem zaufać ludziom. Niedawno znalazłem tę stronę i odważyłem się napisać, w Internecie mogę być anonimowy. Proszę powiedzcie, jestem chory? Co mam zrobić, aby to zmienić?

MĘŻCZYZNA, 22 LAT ponad rok temu

Witam!

Niestety diagnoza na podstawie tak ograniczonego kontaktu internetowego nie jest możliwa, postaram się jednak wskazać drogę, na której może Pan uzyskać pomoc. Z listu wynika, że chce Pan wprowadzić zmiany w swoim życiu i niewątpliwie ma Pan do tego motywację – napisany list jest pierwszym krokiem na drodze ku lepszej przyszłości.

Przeszłość obfitowała w wiele trudnych wydarzeń, które nadal mają wpływ na Pana życie. Zdarzenia z gimnazjum można nazwać traumą, która niestety nie będąc przepracowana do dnia dzisiejszego ma negatywny wpływ na Pana życie. Próba odcięcia się od takich wydarzeń prowadzi do tego, że są one nieustannie żywe w podświadomości i z tego powodu mają wpływ na obecny sposób postępowania. Z tego, co przeczytałam można wnioskować, że działa Pan dość zachowawczo, ma trudności z zaangażowaniem się w nowe relacje i z zaufaniem innym ludziom. Po takich przeżyciach jest to w pełni zrozumiałe, nie oznacza to jednak, że musi tak być już na zawsze.

Tak jak wspomniałam wcześniej, aby wprowadzić zmiany w swoim życiu potrzebne będzie Pana zaangażowanie. Niestety z tak negatywnymi emocjami trudno jest sobie poradzić samemu, jak sam Pan widzi przez te wszystkie lata nie udało się zamknąć tamtego etapu życia. Dlatego tak ważne jest by skierować się po pomoc do specjalisty - nie można dłużej lekceważyć tego problemu. Wspólna praca z psychologiem, pomoże zrozumieć swoje emocje i ich wpływ na dzisiejsze życie. Czasem niezbędne jest by ktoś mógł spojrzeć na nasze problemy z pewnym obiektywizmem. Proszę się nie obawiać wizyt u terapeuty, ma Pan tutaj zagwarantowaną pełną dyskrecje a także pomoc i wsparcie. Nikt nie będzie Pana oceniał, jedyne, czego może się Pan spodziewać to postawa otwartości.

Niepokoją mnie Pana myśli samobójcze, które pojawiają się w trudnych życiowo momentach. Zdaje się, że stało się to już pewnym utrwalonym sposobem reakcji na niepowodzenia. Dlatego chciałabym Panu zaproponować inną formę radzenia sobie z pojawiającymi się problematycznymi sytuacjami. Serdecznie zachęcam do skorzystania z telefonu zaufania dla osób w kryzysie emocjonalnym (bezpłatny numer telefonu: 116 123) - tu znajdzie Pan wsparcie odpowiednio przygotowanych osób, również anonimowo.

Na koniec raz jeszcze zachęcam do skorzystania z pomocy specjalistów - wiele można jeszcze zmienić na lepsze.

Pozdrawiam
 

0
redakcja abczdrowie Odpowiedź udzielona automatycznie

Nasi lekarze odpowiedzieli już na kilka podobnych pytań innych użytkowników.
Poniżej znajdziesz do nich odnośniki:

Patronaty