Kołatanie serce - czy wynika z problemów z psychiką?
Od pewnego czasu mam zawroty głowy, drżenie i drętwienie rąk oraz nóg, uczucie gorąca i zimna na przemian, lekkie duszności oraz dziwne pulsowanie na ciele w nieokreślonym miejscu. Jestem pewna, że mam fobię społeczną, to raz. Za każdym razem jak wychodzę na dwór, mam wrażenie, że każdy się na mnie patrzy i wytyka palcami (mam nadwagę oraz ubieram się bardziej po "chłopięcemu"). Od kilku lat wychodzę na zewnątrz tylko wtedy kiedy muszę, ogólnie cały czas siedzę przed komputerem. Za nic w świecie nie można było zaciągnąć mnie do pracy. Przeraża mnie fakt, że będę wśród grupy ludzi. Natomiast z drugiej strony, kiedy już zapoznam się z kimś, nie boję się rozmawiać i być sobą. Raczej przeraża mnie fakt, że będę wśród obcych osób. Do tej pory zawszę ciągam ze sobą mamę. Kiedy wychodzę na dwór, zawsze spuszczam głowę i prawie, że biegnę, by tylko szybciej dojść do danego celu. Kiedyś w szkole byłam "kozłem ofiarnym", po tym zaczęłam się "bać" ludzi. Nie boję się, że mnie skrzywdzą fizycznie, a raczej psychicznie. Myślałam, że moje szkolne doświadczenie umocniło moją psychikę, ale jak widać bardzo się pomyliłam. Plus, miałam wrażenie, że zawsze miałam "olewczy" stosunek do tego co ludzie o mnie powiedzą, a jednak podświadomość robiła swoje. Od zawsze byłam typem zdrowej osoby. Jeśli chorowałam to było to zazwyczaj zwykłe przeziębienie, które leczyłam domowymi sposobami. Kiedy zaczęłam mieć lekkie duszności i mocniejsze bicie serca, od razu udałam się do lekarzy (nigdy czegoś takiego nie miałam, więc od razu panika była na pierwszym miejscu). Miałam robione EKG, Echo serca, Holtera EKG - wypadanie zastawki mitralnej + epizody tachykardii (co dziwne, ponieważ moje tętno zawsze było w granicach 88, kiedy mierzyłam, a to było kilkadziesiąt razy dziennie) oraz wstawki częstoskurczu nadkomorowego. Teraz czekam na dokładne odczytanie wyników przez kardiologa, dopiero we wtorek. Poza tymi badaniami w panice robiłam wszystko za koleją. Czułam się tragicznie, a wyniki wychodziły dobrze. AspAT, AlAt, LDH, GGTP, IGG, IGM GH, TSH (FT3, FT4), ACTH + Kortyzol, LH, FSH Kreatynina, Elektrolity, Morfologia 25 z rozmazem, OB, CRP, Jonogram, Biochemia USG Doppler Kolor tętnic szyjnych i kręgowych USG jamy brzusznej (jako, że często mam biegunkę bez bólu brzucha oraz bardzo często oddaję mocz) RTG klatki piersiowej RTG zatok (laryngolog zlecił zrobienie prześwietlenia) EEG Posiew moczu Wymaz z jamy ustnej i nosa oraz więcej, o których już zapomniałam. Wszystko w normie poza PRL (ponad 200) oraz cholesterol (umiarkowane ryzyko miażdżycy). Neurolog oraz laryngolog kazali mi na stojąco zamknąć oczy oraz wyciągnąć ręce przed siebie - troszkę się chwiałam przy zamkniętych oczach, a kiedy kazali maszerować w miejscu przy zamkniętych oczach, skręciłam o 90 stopni, ale stwierdzili, że to "normalne" (mama też przy tym badaniu skręciła o 90 stopni, też ma wyniki badań w normie). Jedyne co neurolog mi przepisała to leki na lęk, natomiast źle na te proszki reagowałam. Miały uspokajać, a moje tętno po tych proszkach dochodziło do 144, okropne kołatanie serca oraz miałam nogi jak z waty. Moja mama również podobnie reaguje na ten sam lek (ma tachykardię oraz częstoskurcze nadkomorowe, podobnie jak u mnie). Pomimo dobrych, a wręcz świetnych wyników badań czuję lęk, że mam coś czego lekarze nie wykryli, coś co nie wpływa na żadne badania i że umrę. W nocy jest prawdziwa tragedia. Pomimo, że serce bije dość wolno oraz mam tętno 64, czuję uczucie gorąca i zimna na przemian i boję się usnąć. Czuję ten lęk, ale jak widać nie zawsze mam przyspieszone bicie serca i szybkie tętno, kiedy czuję ten lęk. Czasami również kiedy już usypiam leżąc jak kłoda, mięśnie napinam do granic możliwości, wtedy łzawią mi oczy (nie nazwałabym tego płaczem, ale jestem tak przerażona, że oczy robią się mokre). Do tego "widzę" różne rzeczy. Najczęściej to jest jedna czarna plamka na ścianie, która zniknie jak kilka razy pomrugam. Czasami "widzę" coś białego (jakby szatę) za drzwiami (drzwi do pokoju mają szybę na środku), ale to trwa dosłownie sekundę. Wiem, że tam nic nie ma, tak samo jak wiem, że nie ma żadnej plamki na ścianie. Przepraszam za takie rozpisanie się. Już nie wiem co robić. Nie mogę się przemóc by iść do psychiatry (a wiem, że to raczej wskazane w moim przypadku). Jestem raczej skryta, do tej pory rodzice nie wiedzą, że w szkole byłam kozłem ofiarnym. Nikomu w rodzinie ani poza nie mówiłam, oraz o tym, że kiedy miałam 11 lat, sąsiad obmacał moje piersi (w internecie jest dużo łatwiej cokolwiek powiedzieć, nikt nie wie kim jestem). Nie wiem czy to ma jakieś znaczenie, ale mama kiedyś mnie biła wszystkim czym miała pod ręką (od kasety VHS po buty) oraz nazywała mnie cielakiem i krową (już wtedy miałam problemy z nadwagą), natomiast tata nadużywa alkoholu. Bardzo bym prosiła o odpowiedź. Dziękuję.