Krwawienie po łyżeczkowaniu
Byłam w 9 tyg. ciąży, gdy stwierdzono, że ciąża obumarła w 6 tyg. Trafiłam do szpitala. Dostałam tabletkę na wywołanie poronienia. Po sześciu godzinach miałam zabieg wyłyżeczkowania. Po tabletce na wywołanie poronienia zaczęłam zaraz krwawić, krew się ze mnie bardzo lała. Leciały, że mnie też skrzepy.
Po zabiegu też jeszcze leciała bardzo obficie krew przez parę godzin. Później już o wiele mniej obficie i tak jeszcze przez sześć dni. Bez żadnych objawów nic mnie nie bolało zupełnie nic. Po dwóch dniach bez krwawień znowu się zaczęły. Najpierw miałam brązowe plamienia, a później normalne krwawienia i dostałam takich bóli jak przy okresie.
Wiem, że na okres jest jeszcze za wcześnie, ale czemu znowu zaczęła lecieć krew i czuje się tak jakbym okres dostała?
I mam jeszcze jedno pytanie, gdy byłam jeszcze w ciąży, a nie wiedziałam, że ciąża obumarła bardzo, ale to bardzo bolała głowa. I miałam straszną nadkwasotę, taką że nic nie mogłam jeść ani pić. Tylko wodę piłam. Po zabiegu wszystko minęło, jakby ręką odjął.
Czy to były jakieś skutki uboczne tego, że miałam obumarłą ciążą w sobie? I czy to się nie odbije na moim zdrowiu?