Mam depresję czy zwariowałam? - c.d.

Witam. Odpowiadam na Pani pytanie dotyczące jak sprawę widzi mój mąż. Mąż ogólnie chowa się za mną. Jego rodzice i brat latami wpływali na niego. Intrygowali i manipulowali nim tak, że doprowadzili poprzednią żonę do poronienia i nerwicy, w końcu odeszła od mojego obecnego męża. Dodatkowo ex żona była i jest osobą, która pomimo kilku lat po rozwodzie nadal próbuje wyciągać pieniądze od mojego męża za pomocą prawników, wymyślając pożyczki od jej rodziców za czasów ich małżeństwa. Mój mąż całe swoje życie żył jak niewolnik i sponsor.

Ma 35 lat i jak wydzwania do niego matka to nie odbiera, bo się boi. Nie umie opanowywać ataków bezradności i wybucha, np. trzaskając drzwiami. Nie umie opanować relacji rodzinnych więc próbuje opanowywać przedmioty dookoła niego. Obsesyjnie sprząta, np. recznikiem papierowym na kolanach szuka i wyciera pojedyńcze plamki na podłodze. Samochód to jego największa obsesja. Nie wolno dotknąć mi nadproża wsiadając, bo ZNISZCZE! Nie wolno dotknąć podbitki, nie wolno jeść i pić w aucie, a szczególnie małej, bo mu zniszczy tapicerkę. Pomimo że mamy ogród z kranem - jeździ z autem do myjni co parę dni i zamawia najdroższe sprzątania, choć w środku jest czysto. Ostatnio idąc po ulicy się potknęłam i nogą delikatnie uderzyłam go w but. Zaczął krzyczeć, że mu zniszczyłam buty, a on nie znosi marnotrawstwa! Wspomnę, że chodzi na psychoterapię i zaczyna być lepiej.

A co do rodziny męża jeden z ostatnich faktów: ok. roku temu bratowa i brat męża dali nam stare łóżko, po jakiejś ciotce, bo chcieli wyrzucić, a my nie mieliśmy w ogóle mebli w nowym domu i chętnie wzięliśmy. Oczywiście opowiadniom w rodzinie jacy są hojni nie było granic. Teściowie ich wychwalali, że tacy uczynni i wspaniali. Minął rok i zgłosili się do nas z informacją, że łóżko nie było dane, tylko nam je wynajęli. Cena wynajmu wynosi 300 zł/mies, czyli naliczyli nam kwotę 4800 zł!!! plus łóżko mamy odkupić wraz z materacem, nowe, bo jak się tyle czasu używa, to my na pewno je ubrudziliśmy i należy im się nowe. Co Pani na to?

Ja od rana do nocy się trzesę. Nie mam odpoczynku od ich chorych pomysłów. Z moim mężem wiedzą jak pogrywać, znają go. Teściowie, pomimo przyjętego zaproszenia do nas na Wielkanoc, po prostu nie przyszli, nawet nie odwołali. Od Wielkanocy nie kontaktowali się z nami. Nie interesuje ich wnuczka (przez 9 mies. widzieli ją 3 razy - raz w szpitalu, raz na chrzcinach i raz bez okazji) pomimo, że mieszkamy od siebie ok. 2 km. Bardzo nas uraziło to, że nie przyszli, nie odwołali. Nie rozmawiamy od 4 mies. Brat mężą wykorzystał nasz brak kontaktów z teściami i cytuję: "ty chamku nic cię rodzice nie obchodzą, a matka operację miała bardzo ciężką, nie widomo było, czy z tego wyjdzie, płakała w szpitalu i czekała, że się nią zainteresujesz i przyjdziesz".

Takie zagrywki, biorąc pod uwagę, że to był zabieg przepchania żyły w nodze, na który się wybierała kilka lat - są poniżej pasa. Cała rodzina wie jak zmusić mojego męża by robił to, co oni chcą. To są źli ludzie. Bez kultury osobistej. Nie wspomnę, że wyzywają mnie używając przekleństw i krzyczą w amoku tak, że nawet ciężko zrozumieć słowa. Co ja mam robić? Nawet teraz, jak to piszę do Pani, cieknie mi pot po plecach, serce wali jak młot i mam łzy w oczach. Budzę się codziennie z uczuciem lęku i tak jakbym nie mogła złapać oddechu. Nie znam sposobów na takich ludzi, bo nigdy nie miałam do czynienia z tak zorganizowaną akcją nagonki na jednego człowieka.

Ja rozgryzłam ich plany i je pokrzyżowałam, dlatego mnie nienawidzą. Pomysł mieli taki: doprowadzą mojego męża z byłą żoną do rozwodu, gdyż ona nie pozwalała mu dawać im pieniędzy. Gadali na nią, upokarzali, nastawiali Wojtka (mojego męża) przeciwko niej. Okrzyknęli ją na koniec wariatką, a dziewczyna miała mega nerwicę i jak tylko miała do nich jechać - dostawała w samochodzie bólów serca i lądowała w szpitalach. Chodziła do psychologa i psychiatry, brała leki uspokajające, ale nic nie pomogło. Uciekła. Teściowie wraz z bratem i bratową Wojtka odnieśli sukces.

Rodzice zabrali biednego, porzuconego Wojtka do siebie. Oddali mu jego pokój za 1000 zł/mies plus opłaty (czyli zarabiali na nim na czysto ok. 700 zł), plus jeszcze miał kupować jedzenie i sponsorować naprawy w domu, ogrodzia i samochodów. Brat natychmiast miał potrzeby, by mu Wojtek pożyczał kasę na wiecznie nieoddanie lub pomagał finansowo z jego autami. I tak miało być. Mieli go urabiać i "doić". Tatuś i mama rzucili pracę. Siedzieli w domu - ludzie mają po 50 lat! zdrowi! -  a tu pojwiłam się ja. Plan padł.

Jak mają mnie lubić? By przyjechali na nasz ślub, który chcieliśmy zrobić poza miastem, w którym mieszkamy, mąż musiał im zapłacić za nocleg, wyżywienie oraz 500 zł dać na wydatki i paliwo! To jest normalne? A nie wspomnę, że robili jeszcze fochy, że nie mają z kim psów zostawić (na 3 dni, dom z ogrodem - jak się psom wodę i suche zostawi, to nic im nie będzie) oraz, że się boją włamania, więc nie przyjadą. Mąż ZAPŁACIŁ ZA WETERYNARZA, KTÓRY CODZIENNIE PRZYJEŻDŻAŁ DO PSÓW ORAZ OPŁACIŁ OCHRONĘ BUDYNKU NA TE DNI!

Moi rodzice takich cyrków nie robili. Bawili się super i śmiali całe 3 dni wesele i weekend na Mazurach. Za to męża rodzice obrazili się już w momencie samego przyjazdu na miejsce. Teściowa się nie odzywała wcale przez 3 dni. Poszli sobie w tak zwane miasto sami podczas weekendu, a brat z żoną wyjechali na drugi dzień po weselu, choć kazali nam opłacić im noclegi i wyżywienie na weekend. Dlaczego? Bo tak im sie zachciało, a nasze koszty nie są ważne. Rodzice na takie ich zachowanie zareagowali: "wyjechali, bo się tu źle czuli, mało się nimi zajmowaliście!". No i mój mąż znowu winny...

Ja tego nie wytrzymam. Jak się od nich opędzić? Jak to wszystko rozegrać? Odciąć się od nich? Rozmowy nie dają żadnego rezultatu. Powtarzają jak mantrę te same zdania. Wypominają np., że bart się u nas źle bawił na weselu już od 3 lat, ba, nawet że kiedyś mąż mój nie odebrał od niego telefonu, a tamten dzwonił przy rodzicach, żeby rodzcom udowodnić, jaki Wojtek jest straszny, bo nie odbiera od niego. Rodzice tę sytuację wypominają mu od 5 lat! To jest chore!!!

KOBIETA ponad rok temu

8 sposobów, aby uzdrowić swój dom, czyli tajniki sztuki feng-shui

Witam!

Sytuacja, którą Pani opisuje jest po prostu niewiarygodna. Domyślam się ile emocji towarzyszy Pani na co dzień. Nie mniej jednak zachęcam do jasnego wyznaczenia granic dla rodziny męża. Być może całkowite zerwanie relacji z nimi przyniesie Państwu spokój. Warto zastanowić się, czy takie rozwiązanie wzmocni Wasze małżeństwo i przywróci spokój.

Zbytnia ingerencja teściów i towarzysząca temu przebiegłość i chamstwo, nie mają nic wspólnego z nachalnością rodzicielską. Proszę zachowania teściów nie rozumieć w tych kategoriach - oni po prostu jasno naruszają granicę Państwa prywatności. Myślę, że warto pomyśleć o wspraciu ze strony prawnika (jak się zabezpieczyć na przyszłość przed nimi), a także ukrócić (być może całkowicie) relacje z teściami.

Proszę zadać sobie wspólnie z mężem pytanie, czy w tym momencie potrzebna jest Wam taka znajomość, która oparta jest na lęku, podejrzliwości i przerażeniu? Wspomina Pani, że mąż korzysta z psychoterapii, może wspólnie powinniście podjąć taką decyzję? Proszę odpowiedzieć sobie na te wszystkie pytania, bez oglądania się na to, co powiedzieliby teściowie. Czasami trzeba podjąć kilka trudnych decyzji, aby móc żyć pełnią życia.

Tego Państwu życzę.

Pozdrawiam

0
redakcja abczdrowie Odpowiedź udzielona automatycznie

Nasi lekarze odpowiedzieli już na kilka podobnych pytań innych użytkowników.
Poniżej znajdziesz do nich odnośniki:

Patronaty