Mam już tego dość i nie wiem, co robić ze sobą...
Witam! Obecnie chodzę do 1 klasy gimnazjum i jestem załamana! Znieniłam szkołę, ale nie wiem, czy dobrze zrobiłam. Zaczęło się od tego, że w poprzedniej szkole jeden chłopak mnie oskarżył o to, że nakablowałam nauczycielowi, ale to wcale nie byłam ja, jednak on, jak się o tym dowiedział, wszedł do klasy i zaczął mnie bardzo wyzywać, a ja nie wiedziałam, o co mu chodzi i potem powiedział, że to wszystko przeze mnie, że nauczyciele się dowiedzieli, a przecież JA TEGO NIE POWIEDZIAŁAM IM!!! Niestety, klasa mi nie uwierzyła i mnie znienawidziła. Chłopaki zaczęli mnie wyzywać, przezywać, rzucali we mnie papierami, gadali o mnie ploty itp... W końcu tak zaczęła robić część dziewczyn (bo następna część to moje przyjaciółki). Jednak przeniosłam się do szkoły społecznej, bo pomyślałam, że może tam znajdę jakichś normalnych ludzi, jednak jeden z chłopaków przeniósł się tam za mną i teraz jest nie do wytrzymania!!! Wciąż rozpowiada o mnie ploty, wszyscy mu wierzą, bo jest ładny (ale ja tak nie myślę) i rzuca we mnie papierami na przerwie, wciąż mówi mi, co zrobiłam źle, oskarża mnie o to, czego nie zrobiłam, a razem z nim jego koledzy! ;( Dziewczyny, rzecz jasna, chyba już mnie też przez niego nie lubią, bo wolą jego. Ja już mam tego dość, nie mogę się normalnie uczyć, spać nie mogę, bo naprawdę ciągle się boję, zasypiam po 24, a budzę ok. 5, bo nie mogę o nich zapomnieć i tak bardzo się boję, co mnie spotka w szkole. Bardzo błagałam moją przyjaciółkę, żeby poszła tam ze mną, jednak ona się nie zgodziła, bo jest trochę nieśmiała (a mogłam poprosić tylko ją, bo inne się do tej szkoły nie dostaną, bo za niską średnią mają), a ja już nie wytrzymam tego dłużej. Nikomu nie mogę o tym powiedzieć, nawet przyjaciółce, bo jak powiem prawdę, jak ja się tam czuję, to na bank się nie zgodzi tam przenieść. A rodzicom nie ufam, bo oni też za fajni nie są! Nie każą mi wrócić do poprzedniej szkoły, a tamci chłopacy w poprzedniej już mi wybaczyli i może nawet uwierzyli, że to nie ja. Jednak moi rodzice niczego nie rozumieją, jak staram się im powiedzieć, to zaczynają wyzywać, że ja się nie chcę do tamtych dziewczyn odzywać!!! I że do końca gimnazjum będę musiała tam zostać! Przecież to jest straszne! W dodatku od dawna tnę się żyletką ;( mam pełno blizn na brzuchu i nogach (jednak na rękach nie, bo boję się, że ktoś zobaczy). Jednak parę dni temu tak bardzo już się bałam, że nie wytrzymałam i wzięłam środki nasenne, dość dużo tego było, i miałam nadzieję, że się nie obudzę, jakoś wszystko się skończy, jednak jestem ;( Teraz najchętniej poszłabym do sklepu, kupiłabym jakieś tabletki, wzięłabym ich dużo, bo ja już nie mam ochoty żyć. Nie mogę iść do psychologa lub psychologa szkolnego, bo jak ktoś zobaczy, że ja się na taką listę wpisuję, to po mnie. A rodzice jak się dowiedzą, to powiedzą, że zwariowałam ;( Naprawdę oni tacy są, często mówili, że oddadzą mnie do domu dziecka. Czasem myśę, że mam depresję, jednak nie ma kto mi pomóc... Błagam, poradźcie.