Mam problem ze sobą i nie wiem, jak z tego wyjść...
Witam. Nazywam się Konrad. Mam 20 lat i jestem studentem. Mój problem polega na tym, że od dłuższego czasu (ok. 2 lat) szukam sensu życia. Ponadto nic mi się nie chce. Mam wiele planów, marzeń i chęci. Jednak kończą się one tylko na myśleniu. Cokolwiek mam zrobić, nic mi się nie chce. Nie mam żadnej pasji. W dzieciństwie grałem w piłkę i to ona sprawiała, że uśmiech nie schodził mi z twarzy. Mogłem nie spać nawet rok, mówiąc kolokwialnie, byle tylko pokopać piłkę. Po dosyć ciężkim urazie chęć do życia malała. Trwało to 5-6 lat. Chciałbym coś zmienić, zrobić coś, jednak czuję się bezsilny. Mam myśli samobójcze. Sam też niepotrzebnie wpakowałem się w problemy, które były zbędne. Prawdopodobnie muszę porozmawiać o tym z mamą. Tacie wolę o tym nie wspominać, chyba, że później zabiję się. Chodzi o kwestie finansowe. Widzę, że niszczę wszystko, co mnie otacza. Jestem np. niemiły dla mojej dziewczyny, bez powodu. Na uczelni również nie bywam miły, tylko dlatego, że chodzę naburmuszony niewiadomo na co... Chciałbym mieć tylko 2 rzeczy. Moją dziewczynę, którą bardzo kocham, oraz abym każdy dzień wstawał, ciesząc się. Idąc do łazienki, stanąć przed lustrem i z uśmiechem spytać tajemniczo... ciekawe, co mi się dzisiaj ciekawego przytrafi? Jak na razie żyję z dnia na dzień, choć chciałbym to zmienić. Jak na chłopaka, jestem osobą wrażliwą, co tym bardziej powoduje, że bardzo cierpię. Podsumowując, z 1 strony chciałbym być kimś, uczyć się, cieszyć się życiem i to przede wszystkim dla siebie. Choć z 2 strony, wiem, że nic nie przychodzi samo. Zauważyłem, że brak mi motywacji. Jeśli ona występuje, trwa np. dzień, dwa, może trzy i ustępuje. Chciałbym mieć ją w sobie przez cały czas. Jestem świadom, że są lepsze i gorsze dni, jednakże będąc pozytywnie nastawionym do świata, złe chwile się przechodzi łatwiej. Będę wdzięczny za przeczytanie mojej streszczonej historii i oczekuję na odpowiedź. Pozdrawiam