Mąż chce rozwodu. Jak mam dalej żyć?

Mam na imię Ania, mam 29 lat. Jakieś 2 tyg. temu mąż powiedział mi, że już mnie nie kocha, nie potrzebuje. Chce rozwodu. Jesteśmy małżeństwem 10 lat, mamy 9-letniego synka. Ta decyzja spowodowała u mnie wstrząs psychiczny, nie potrafię niczego robić, snuję się po mieszkaniu jak jestem sama. Gdy mąż i syn są w domu, to udaję, że jakoś jest dobrze. Zacznę od tego, że decyzja mojego męża jest uzasadniona takimi argumentami:

1. źle traktuję syna, krzyczę, zdarza mi się go uderzyć, ciągle się czepiam o wszystko, o naukę, o złe zachowanie, a jak jest źle, to syn dzwoni do męża i skarży się na mnie, i wtedy mąż do mnie oddzwania i pyta się, co się stało.

2. moja zaborcza miłość do męża, ciągłe kontrolowanie, sceny zazdrości bez powodu, wmawianie mu, że on kogoś ma.

3. brak akceptacji jego rodziców i jego hobby, którym jest myślistwo.

4. moje ciągłe niezadowolenie, narzekanie na warunki bytowe i finansowe.

To wszystko jest prawdą - taka jestem, nie do końca to rozumiałam. A najgorsze, że teraz jest już za późno na cokolwiek. 3 lata temu leczyłam się na nerwicę, brałam Depakine i Andepin, po 1,5 roku przerwałam leczenie, bo chciałam sama kontrolować swoje wybuchy agresji, udawało się to, ale nie zawsze. Nie żyję w prawdzie, bo zataiłam przed mężem zdradę fizyczną, która miała miejsce parę lat temu, kiedy wyjechał za granicę. Bardzo tego żałowałam, ale nie potrafiłam się przyznać. Wyszłam za mąż młodo, byłam w ciąży. Chyba chciałam się jeszcze wyszaleć, dlatego tak postąpiłam, nie pomyślałam.

Żałuję tego bardzo, ale to wydarzenie spowodowało, że sama panicznie zaczęłam bać się zdrady z jego strony. Chciałam mieć męża tylko dla siebie. Gdy te wydarzenia miały miejsce (zdrada), byłam w trakcie przeprowadzki z dużego miasta na wieś, do domu moich teściów (nie stać nas było na mieszkanie w mieście), było mi ciężko, zarówno bytowo, jak i finansowo. Niby sobie radziłam, ale to była tylko przykrywka. Niby tylko parę imprez, z bolesnymi skutkami i wyrzutami sumienia, ale nie potrafię o tym zapomnieć.

Przez te lata próbowałam jakoś żyć, ale zatraciłam się w tym wszystkim. Najgorsze jest dla mnie teraz, że stracę wszystko przez własną głupotę i nieodpowiedzialność, za późno to zrozumiałam. Gdy teraz rozmawiam z mężem, on mówi mi, że miłość się wypaliła, ale nie czuje do mnie nienawiści. A gdyby znał prawdę, to na pewno mnie znienawidzi. Przestanie szanować jako kobietę, matkę. Boję się utraty dziecka, przez moje dotychczasowe postępowanie. Jeśli w ogóle powinnam pisać coś dobrego o sobie, to że przez te lata dobrze zajmowałam się domem i synem.

KOBIETA, 29 LAT ponad rok temu

Witam!

Napisała Pani, że leczyła się Pani z powodu nerwicy, ale z listu wynika, że leczenie ograniczało się do farmakoterapii. Leki stosuje się  głównie w okresie nasilenia objawów, później jako leczenie wspomagające. Podstawą leczenia nerwicy jest psychoterapia. W trakcie psychoterapii nauczy się Pani również, w jaki sposób zapobiegać nawrotom i uzyska pani większą kontrolę nad emocjami

Warto byłoby również omówić z terapeutą zachowania, które stały się przyczyną kryzysu w Pani małżeństwie, zastanowić się nad ich źródłem i możliwością ich zmiany.

Dlatego, pierwszą rzeczą, jaką radziłabym Pani zrobić, to umówić się na wizytę u psychoterapeuty.

Namawiałabym Panią również na odbycie rozmowy z mężem. Uważam, że dobrym pomysłem byłoby, gdyby powiedziała Pani mężowi, że podjęła Pani decyzję o rozpoczęciu leczenia oraz pracy nad zmianą swoich zachowań. Może Pani również poprosić męża o pomoc i wsparcie. Myślę, że nic w ten sposób Pani nie straci, a może Pani bardzo dużo zyskać.

Pozdrawiam

0
redakcja abczdrowie Odpowiedź udzielona automatycznie

Nasi lekarze odpowiedzieli już na kilka podobnych pytań innych użytkowników.
Poniżej znajdziesz do nich odnośniki:

portal.abczdrowie.pl
Patronaty