Mąż ciągle ma do mnie pretensje - co powinnam zrobić?
Od roku jestem w związku z mężczyzną, którego bardzo kocham. On - doktor prawa, zdrowy, silny, wysportowany. A ja jestem przeciętna, bez studiów i od dwóch lat walczę z rakiem. Kiedy się poznaliśmy, byłam silna, wiedziałam, czego chcę od życia, z podniesioną głową pokonywałam trudności. A dziś jestem życiowym nieudacznikiem, niczego nie osiągnęłam, straciłam pracę, nie mogę znaleźć kolejnej. Nie mam już żadnych zalet. Ciągle słyszę, że do niczego nie dojdę, że jestem nikim, że tylko on potrafił mnie w życiu docenić, bo nawet moja rodzina tego nie zrobiła, że nie może już na mnie polegać, bo nie podałam mu sztućców do obiadu, z byle powodu robi mi takie awantury, zrobił się agresywny. Tak bardzo się staram, sprzątam, gotuję, a ciągle słyszę, że wypaliłam się w kuchni, że nie umiem dobrze umyć szyby, że moja morda nawet nie potrafi od psa wyegzekwować prostej komendy siad... Jest mi tak źle, że nie umiem nawet o tym pisać. Nie mogę na siebie patrzeć, nie mogę spać w nocy. Ja nie chcę tak żyć. Płaczę po kątach, bo nienawidzę samej siebie. Okłamuję rodzinę i znajomych, że jestem szczęśliwa, że wszystko jest dobrze. A nie jest. Dziś pierwszy raz błagałam Boga, żeby rak mnie wykończył, bo moje życie nie ma sensu... Tak bardzo chciałabym, żeby było jak dawniej. Normalnie. Czy ja jeszcze kiedyś będę tą szczęśliwą i pewną siebie kobietą?