Między młotem a kowadłem

Witam, nazywam się Monika, mam 22 lata i ostatnio dzieje się ze mną coś niedobrego... Ale może zacznę od początku. Kiedyś byłam radosną dziewczyną pełną życia, poznałam wspaniałego chłopaka Marcina (tak mi się wtedy wydawało), z którym byłam bardzo szczęśliwa. Byliśmy razem 5 lat, w końcu się zaręczyliśmy. Wyjechałam do Niemiec do pracy i niestety czar prysł. Zaczął mnie zdradzać ze swoją koleżanką ze szkolnych lat. Zerwaliśmy ze sobą dokładnie rok po zaręczynach. Strasznie to przeżyłam.

Minęło trochę czasu... Postanowiłam pójść na prawo jazdy, zrobić coś z sobą, żeby nie oszaleć... I stało się coś, czego nigdy bym się nie spodziewała. Poznałam swojego instruktora. Na początku traktowałam to jak wyzwanie, nie wierzyłam, że w końcu zwróci na mnie uwagę, ale postanowiłam spróbować... w końcu do odważnych świat należy! W końcu się udało, zaczęliśmy się spotykać po jazdach i tak z spotkania na spotkanie coraz lepiej się dogadywaliśmy i coraz więcej czasu spędzaliśmy razem... Po kursie postanowiliśmy spróbować wspólnie ułożyć sobie życie...

Początki piękne, ale później zaczęło się coś psuć niestety... Założyliśmy wspólnie firmę (OSK), dostaliśmy mieszkanie, razem je wyremontowaliśmy, nawet zaręczyliśmy się. Ja poszłam do pracy, żeby jakoś nam się udało wszystkie wymarzone plany spełnić, no i własnie... Sama nie wiem, co tak naprawdę między nami się popsuło... Coraz częściej zaczęliśmy się kłócić o drobnostki. Zrywać, wracać do siebie itd. Muszę przyznać, że naprawdę pokochałam go, choć trudno w to uwierzyć, ale bardziej niż Marcina... Kupiliśmy sobie małego labradorka, początkowo było wspaniale, ale gdy piesek podrósł, to zaczął broić, jak to szczeniak... Michałowi się to nie podobało i coraz częściej zaczęliśmy się o to kłócić...

Na urodzinach u kuzynki trochę za dużo wypiliśmy, padło kilka słów za dużo i podniósł rękę... Zranione serce kazało pójść do matki... Tak też zrobiłam... A on wydzwaniał do mnie jeszcze i wyzywał od najgorszych... Nie potrafiłam tego wybaczyć... Pojechałam następnego dnia po swoje rzeczy i wyprowadziłam się... Po kilku dniach zjawił się Michał i błagał, żebym mu wybaczyła...że był pijany... Ciężko mi było, ale wybaczyłam (nie chciałam kiedyś żałować, że nie dałam mu kolejnej szansy), wróciłam... Było pięknie, ale przez kilka dni i znowu zaczęły się kłótnie o byle co... Na domiar złego moi rodzice stracili do niego zaufanie i ciągle trwają wojny między nimi.

Stoję pośrodku i nie wiem co zrobić... Jak będę z Michałem, rodzice się nie odezwą, jak z rodzicami, to znowu stracę osobę, którą naprawdę kocham... Prawda jest taka, że nie wyobrażam sobie życia bez Michała... Pracuję po 15 h dziennie i jestem wykończona, przychodzę do rodziców... kłótnie... przychodzę do domu... kłótnie... Ja już dłużej tak naprawdę nie mogę... Zaczynam wariować... Mam straszne zmiany nastroju. Raz chce mi się płakać, raz śmiać, a najgorsze, że bardzo szybko się denerwuję i wpadam w złość... Chodząc po necie, doczytałam, że jest to depresja, ale tak naprawdę nie wiem, co to... Proszę o pomoc, bo naprawdę mam już dość i czasami chciałabym sobie w końcu ulżyć i odejść na wieki... Jest na to jakaś diagnoza i lekarstwo? Pozdrawiam

KOBIETA, 22 LAT ponad rok temu

Witam!

Zmiany nastroju, płaczliwość, drażliwość, wyczerpanie mogą być przejawem depresji. Jednak na podstawie Pani opisu, nie mogę postawić diagnozy. Najlepiej byłoby, gdyby udała się Pani do psychologa bądź psychiatry. Dopiero po bezpośredniej konsultacji, specjalista będzie mógł postawić konkretną diagnozę i zaproponować ewentualne leczenie.

Znalazła się Pani w sytuacji wyboru, albo chłopak albo rodzice. Jest to z pewnością niekomfortowa sytuacja, która wywołuje u Pani duży stres.

Pierwszym krokiem do rozwiązania problemu powinna być szczera rozmowa, zarówno z rodzicami, jak i z chłopakiem oraz ustalenie zasad, które pomogą zminimalizować ilość nieporozumień.

Rodzice z pewnością chcą dla Pani jak najlepiej. Awantury z ich strony spowodowane są prawdopodobnie tym, że Panią kochają i martwią się, że podejmie Pani niewłaściwe decyzje. Jednak jest Pani już dorosłą osobą, która powinna samodzielnie podejmować decyzje oraz brać pełną odpowiedzialność za ich skutki. To Pani jest ekspertem od swojego życia. Jeśli zdecyduje Pani, że dalsze życie chce spędzić z Michałem, to rodzice będą musieli ten fakt zaakceptować. Nie mogą się do Pani nie odzywać w nieskończoność.

Myślę, że potrzebuje Pani przede wszystkim czasu i spokoju, aby wszystko przemyśleć. Jeśli ma pani możliwość wyjechania na urlop, to proszę to zrobić. Moim zdaniem kilka dni spędzonych bez rodziców i bez chłopaka pomogłoby Pani przede wszystkim się uspokoić, nabrać dystansu i zastanowić nad właściwym rozwiązaniem.

Pozdrawiam

0
redakcja abczdrowie Odpowiedź udzielona automatycznie

Nasi lekarze odpowiedzieli już na kilka podobnych pytań innych użytkowników.
Poniżej znajdziesz do nich odnośniki:

Patronaty