Mój chłopak chciał się zabić

Nie mam pojęcia co robić, jak mu pomóc. Bardzo kocham swojego chłopaka. Od jakiegoś czasu zauważyłam, że dziwnie się zachowuje. Często próbuje to ukryć ale raz na jakiś czas to wszystko z niego "wychodzi: Cała złość, gniew, smutek, wręcz rozpacz. Wtedy nie panuje nad sobą. Niezbyt często się uśmiecha, prawie w ogóle nie śpi, jest bardzo chudy - je niezbyt często. Najczęściej bywa tak, że w ciągu dnia potrafi zjeść może jedną kanapkę, jakiś owoc, czasem coś ciepłego i tyle. Przy jego wzroście powinien jeść o wiele, wiele więcej ale on nie chce. Często boli go żołądek i ogólnie ma kiepskie samopoczucie. Często się zamyśla, jest smutny a zaraz potem się uśmiecha i mnie przytula. Często mi mówi, że mnie kocha i pyta się mnie czy na pewno ja kocham Jego... Ostatnio często myśli o samobójstwie jako o samym akcie. Ogląda różne filmiki, słucha specyficznej muzyki. Wiem, że też myśli o tym. Niestety ale wczoraj mało brakowało a by nie podciął sobie żył. Przeciągnął żyletką wzdłóż swojej żyły na lewym przedramieniu. Dowiedziałam się o tym następnego dnia (czyli dzisiaj). Powiedział, że w ostatniej chwili się powstrzymał z mojego powodu ale generalnie chciał się sprawdzić. To była taka próba czy da radę. Poza tym powiedział, że jest w nim taka złość, że chciał spróbowć ją rozładować. Wczoraj był kulminacyjny moment. Niestety tej złości nie dało się rozładować. Sam mi w pewnym momencie przyznał, że przechodzi jakieś dziwne załamanie i czy na pewno chcę z nim być... Nie wiem jak mu pomóc, do kogo się zwrócić, jak z nim rozmawiać, żeby rzeczywiście mu pomóc a nie zaszkodzić. Bardzo prosze o pomoc. Ma na imię Marcin, ma 24 lata, nigdy nie brał specjalistycznych leków. Bardzo prosze o szybką odpowiedź.

KOBIETA, 22 LAT ponad rok temu
Paulina Witek Psycholog, Warszawa
72 poziom zaufania

Objawy opisane przez Panią są bardzo niepokojące, wskazywać mogą na kilka zaburzeń, które wymagąją leczenia psychiatrycznego. Dlatego im szybciej zdecydujecie się Państwo na wizytę u lekarza psychiatry tym lepiej. Próba samobójcza to poważne zagrożenie życia. Pani chłopak poprzez autoagresywne zachowania i upust krwi próbuje rozładować skumulowane napięcie. Takie zachowania mają swoją przyczynę w psychice, a dokładną diagnozę może podać jedynie lekarz psychiatra po wywiadzie z Pani chłopakiem. Objawy są poważne, dlatego nie ma na co zwlekać. Pozdrawiam serdecznie, trzymam kciuki za pomyślne rozwiązanie sprawy!

0
redakcja abczdrowie Odpowiedź udzielona automatycznie

Nasi lekarze odpowiedzieli już na kilka podobnych pytań innych użytkowników.
Poniżej znajdziesz do nich odnośniki:

Chciałem się zabić - czy problem jest we mnie?

Mam 15 lat, w marcu skończę 16. Mieszkam z rodzicami i o 2 lata starszym ode mnie bratem. To on jest źródłem mojego problemu. Od kilku lat nie daje się z nim żyć. Poszedł do zawodówki i zarabia już jakieś pieniądze, więc myśli, że jest ważniejszy ode mnie. Nie powiem, że zawsze jest taki, bo niekiedy da się z nim normalnie pogadać, ale ja już tego nie potrafię. Gdy tylko mnie woła, bym coś zobaczył, albo aby mnie o coś spytać, to nasza rozmowa kończy się na mojej króciutkiej odpowiedzi. Nie rozmawiam z nim, unikam go po prostu. Ale co on takiego robi? Może to i małe sprawki, ale złączone w całość przez kilka lat, mogą dokopać. Na przykład, siedzę w pokoju z rodzicami, rozmawiamy, oglądamy telewizję lub robimy cokolwiek innego, wchodzi brat, też się włącza do rozmowy i po chwili mnie obrazi, że mam "mordę, jak pasztet", albo "skośne oczy, jak bandzior". Żeby nie było - nie jestem chińczykiem ani nie mam w jakikolwiek sposób skośnych oczu :D. Inna sytuacja, rozmawiamy tak jak w poprzednim wypadku, a on nagle zaczyna żartować sobie na mój temat. Ostatnio było coś takiego: "wiesz, mam dla ciebie laskę. Mogę cię umówić, chcesz?" No dobra śmieję się, ale po chwili on dodaje: "też ma taką mordę jak ty". W pokoju mamy jeden komputer - przepraszam, że zejdę do problemu, który pewnie ma większość nastolatków, ale wydaje mi się, że tutaj też nie zachowuje się on wobec mnie dobrze. Przychodzę ze szkoły (on z pracy częściej przychodzi wcześniej, więc wtedy nie ma tej sytuacji, bo po prostu usiądzie pierwszy i siedzi do wieczora) i gdy trafi się, że ja jestem wcześniej, to szybko włączam komputer, by sprawdzić pocztę, poczytać, posłuchać muzyki i załatwić wszystkie sprawy, które chciałem, a jak nie zdążę, przed przyjściem brata, to zapewne będę musiał poczekać do grubo po północy, albo do następnego dnia. A więc gdy on przychodzi to po prostu jego pierwsze słowa do mnie: "musisz zejść" albo "zejdź", a nawet "złaź". Zazwyczaj mówię, że za chwilę, albo schodzę od razu, bo inaczej mam piekło. Dzisiaj na przykład byłem pół godzinki od przyjścia ze szkoły i on od razu jak przyszedł chciał, bym zszedł. Powiedziałem, że nie mogę, za godzinkę tak, ale teraz nie – wiadomo, byłem poirytowany, a on mówi, że go to nie obchodzi, on musi wejść. I wyłącza z gniazdka. Zdenerwowałem się i powiedziałem, że też będę wyłączał, ale nie robiłem tego (nie chcę być taki jak on). Wtedy właśnie nastąpił ten kryzys - ze złości miałem łzy w oczach. Przyznam się, że przez niego wyrosłem na dość nerwowego nastolatka. Kłóciliśmy się, ja że się go nie boję, a on, że mi ząbki powybija kiedyś. To wykrzyczałem, że nie wstanie z łóżka, bo go zabije w nocy - wiem, że bym tego nie zrobił, ale to z nerwów. Wiem, wiem - taka błahostka. Głupi komputer, mogłem po prostu zejść, jak zawsze. Teraz żałuję, choć nadal uważam, że to jego wina. To właśnie dzisiaj, po tej sytuacji i rozmowie z matką, która trzymała moją stronę, ale strasznie słabo, nic nie zrobiła, tylko po prostu mówiła - wybiegłem z nożem za dom. Chciałem ze sobą skończyć, ale nie mogłem. Mam swoje marzenia, dla których chcę żyć, ale boję się, że nie wytrzymam w tym domu dłużej. Ojciec jak zawsze w pracy, mama do niego dzwoniła po tym co się stało, ale braciszek naopowiadał co chciał i on jak zawsze trzyma jego stronę. Nawet przed chwilą słyszałem, jak się na mój temat kłócą. Mam dość, są takie chwile. Te wymienione sytuacje, to procent. Ale zawsze jak myślę, co on tak na prawdę mi zrobił, zwykle myślę o tym po jego "wybryku" i naskoczeniu na moją osobę - wtedy nie mogę sobie nic przypomnieć, choć wiem, że cierpię przez niego prawie każdego dnia. Nie wiem, czy to moja podświadomość już wszystko tłumi? Nie chcę, by to kiedyś wybuchło i bym na prawdę to zrobił - zabił się. Czy problem jest we mnie? Kto ma rację? Ja czy brat? Problem na pewno jest we mnie, bo przecież mam myśli samobójcze no i te myśli o zabiciu jego. Ale myślę, że nie zabiłbym go. raczej siebie. Pomóżcie, napiszcie, co mogę zrobić, albo czego nie robić. Mam go unikać? Nie chcę z nim rozmawiać. Nie chcę, by znowu mnie obrażał i wywoływał cierpienie. Chciałbym się wyprowadzić, ale mam 15 lat. Mam nadzieję, że za rok, gdy on skończy 18 - opuści nasz dom.

MĘŻCZYZNA, 15 LAT ponad rok temu

Witam!
Sytuacja w jakiej się znalazłeś jest bardzo trudna. Twój brat wykorzystuje swoją pozycję w rodzinie do krzywdzenia Ciebie. Warto, żebyś rozmawiał o tym z rodzicami, najlepiej z mamą i tatą w tym samym czasie. Możecie wspólnie całą rodziną podjąć się rozmów na temat Twoich relacji z bratem. Bycie starszym nie daje mu prawa do poniżania Ciebie i obrażania.
Jeśli mama jest po Twojej stronie, to staraj się z nią ustalić wspólną strategię działania. Starszy brat nadal jest pod władzą rodziców, dlatego oni mogą wpływać na jego zachowanie. Jesteś młodym człowiekiem, dlatego w trudnych chwilach reagujesz bardzo emocjonalnie.
W sytuacjach, kiedy czujesz się poniżony i odrzucony mogą pojawiać się myśli samobójcze. Problem nie tkwi wyłącznie w Tobie, ale w relacjach całej rodziny. Dlatego należałoby ze wszystkimi domownikami rozmawiać o tym, co się dzieje i wspólnie starać się coś zmienić.

Pozdrawiam 

0
redakcja abczdrowie Odpowiedź udzielona automatycznie

Nasi lekarze odpowiedzieli już na kilka podobnych pytań innych użytkowników.
Poniżej znajdziesz do nich odnośniki:

Mój chłopak zabił człowieka. Jak mam mu pomóc?

To było niecały miesiąc temu... sobota, planowaliśmy miły, wspólny wieczór. O 20.30 zadzwonił, że wyjeżdża. Ma do mnie jakieś 25 km, więc spokojnie siedziałam jeszcze przed kompem. Po 15 min zadzwonił do mnie w wielkim szoku, że był wypadek, że wjechał w jakieś auto, krzyczał do słuchawki, że człowiek leży na ziemi cały zakrwawiony, że nie żyje, jakiś istny bełkot. Myślałam, że sobie żartuje... Ale niestety. Mój chłopak spowodował wypadek, w którym zginął mężczyzna. Mimo że to nie była do końca jego wina, ponieważ stojące na drodze samochody nie były oświetlone (jednemu brakło benzyny, nie włączyli świateł awaryjnych), no i jechał przepisowo... Tak czy siak mój chłopak wpadł w totalny szok. Nawet jak go przesłuchiwali w radiowozie to pisał mi SMS-y typu "teraz to już pewnie nie będziesz chciała być ze mną". Policjantom mówił, że chce się zabić, że jego życie już nie ma sensu, że ma przed oczami tego czlowieka... Reanimował go, umarł mu na rękach... Dodam, że ma 19 lat... W szpitalu uciekł do łazienki i się zamknął... Chciał się zabić i tak strasznie płakał... Gdy mnie zobaczył, przytulił się i powiedział, że musi ze mną zerwać, bo on jako MORDERCA na mnie nie zasługuje.. :(:(:(:(:( W końcu wzięli go do szpitala na oddział psychiatryczny... W zamknięciu był półtora tygodnia... Rozmowy z psychologami itd., itp. Wyszedł... Ale nadal nie może sobie poradzić ze świadomością, że zabił człowieka. Nie śpi po nocach, stał się strasznie nerwowy... Krzyczy na mnie z byle jakiego powodu... Chciałabym mu jakoś pomóc, ale nie wiem jak. Jestem przy nim. Jak trzeba, to milczymy cały wieczór. Jak trzeba, to gadamy. Nie zaczynam tematu wypadku. Nie wiem, co dalej :(:(

KOBIETA ponad rok temu
Lek. Jan Karol Cichecki
52 poziom zaufania

Witam,

sytuacja przez Panią opisana jest tak trudna dla Pani partnera, jak i dla Pani.

Chciałbym na początku mej wypowiedzi napisać tylko, że to bardzo ważne, co Pani robi w tym momencie. Pani "jest". Postanowiła Pani być przy swoim partnerze, wspierać go w trudnych chwilach, szukać dla niego pomocy. To ciężkie brzemię. Być może nie mówi on o tym w tym momencie, być może nie okazuje Pani obecnie wdzięczności, lecz z pewnością to doceni.

Pani partner może doświadczać obecnie objawów zespołu stresu pourazowego (PTSD). Dobrze byłoby, gdyby pozostał w kontakcie z lekarzem oraz psychologiem. Szczególnie pomoc tego drugiego może okazać się obecnie bezcenna.

Pani partner nie uciekł z miejsca wypadku, próbował pomóc poszkodowanym. W tak trudnym momencie zachował się prawidłowo.
Pewne niechciane rzeczy po prostu zdarzają się w naszym życiu. Nie wiemy, dlaczego akurat nas to dotyka. Możemy jednak wyciągać z nich wnioski, budować naszą siłę na pozornej klęsce.

Na chwilę obecną polecam szczególnie kontakt z psychologiem/psychoterapeutą, gdyż, jak rozumiem, Pani partener pozostaje pod opieką Poradni Zdrowia Psychicznego.

Pozdrawiam i życzę dużo siły w tym trudnym czasie.

0
redakcja abczdrowie Odpowiedź udzielona automatycznie

Nasi lekarze odpowiedzieli już na kilka podobnych pytań innych użytkowników.
Poniżej znajdziesz do nich odnośniki:

Patronaty