Moja dusza woła o pomoc, a ciało boli

Od ponad roku bardzo źle się czuję, psychicznie, jak i fizycznie. Wciąż wyszukuję nowych chorób u siebie, by móc wreszcie się dowiedzieć, co mi dolega. Mam ataki lęku, wewnętrzne drżenie ciała, ciężki oddech, napady strachu, ciągle myślę, że już nic dobrego mnie w życiu nie spotka. Jestem nieszczęśliwa i samotna, mimo tego, że jestem w związku partnerskim. Związek, w którym tkwię niszczy mnie, wiele razy próbowałam uwolnić się od tego mężczyzny, ale pod wpływem jego szantaży, gróźb i obietnic wracałam do niego.

Zupełnie się zatraciłam, nie jestem już sobą - ja, kiedyś pełna radości, optymizmu i marzeń, teraz czuję się nikim, wrakiem czlowieka. Nie mam przyjaciół, bo on mi tego zabronił, nie mam swojej prywatności, całe lata kontroli mojego telefonu, portfela itp. doprowadziły do tego, że zupełnie zamknęłam się w sobie, nie mam już pragnień i marzeń, nie mam nic... Moja dusza woła o pomoc, ale nikt mnie nie słyszy. Moje ciało mnie boli, głowa, ramiona, żołądek wciąż bolą, na zmianę. Czy nie ma już dla mnie ratunku?

KOBIETA, 28 LAT ponad rok temu
Paulina Witek Psycholog, Warszawa
72 poziom zaufania

Witam Panią serdecznie!

Nietrudno wywnioskować, że jest Pani w toksycznej relacji, która Panią psychicznie i fizycznie zniewala. Cały Pani organizm daje znać, że już nie ma siły żyć wbrew sobie. Jego reakcją na przeciążenie emocjonalne jest depresja i objawy psychosomatyczne - bóle, fizyczne zmęczenie itd. To chyba ważny moment na zmianę...

Poradzi sobie Pani, wyzdrowieje i odzyska Pani chęć do życia. Proszę w to wierzyć, zebrać siły, wypisać na kartce wszystkie ciemne strony tego związku. Od najsłabszych do najsilniejszych minusów. I tego się trzymać. Mnóstwo kobiet tkwi w toksycznych związkach, zamykając sobie drogę do szczęścia, wolności, satysfakcji z życia. Poddają się marazmowi, zniechęceniu i depresji w imię złudnego poczucia bezpieczeństwa. Z reguły reagują tak w obawie przed samotnością; z lęku, że same sobie nie poradzą; że nie potrafią żyć bez "miłości";  że lepszy taki związek niż żaden; z przyzwyczajenia.

Prawdopodobnie jest Pani teraz w depresji, opisane objawy na to wskazują. Jedną z cech tej choroby jest to, że ogranicza umiejętność dostrzegania możliwości wyjścia z sytuacji. Odbiera chęć do życia i nadzieję, że będzie lepiej.

W pierwszej kolejności warto byłoby się spotkać z lekarzem psychiatrą, następnie powinna się Pani udać do psychologa. Wsparcie psychologa jest podstawą wyjścia z toksycznej relacji. Zobaczy Pani, że z pomocą kompetentnego psychologa (lub psychoterapeuty) dużo łatwiej będzie Pani odeprzeć groźby, szantaż i nie ulegnie Pani złudnym obietnicom. Proszę uwierzyć, że bardzo dużo kobiet przechodzi podobne dylematy, co Pani. Osobiście nie spotkałam się z żadną osobą, która po wyjściu z toksycznego związku żałowałaby swojej decyzji, nawet kosztem trudnej walki o (niekiedy wręcz) "wydostanie się" z relacji.

Państwowo może Pani zasięgnąć porady w Poradni Zdrowia Psychicznego. Poza tym proszę poszukać wśród Pani bliskich kogoś, kto mógłby Panią wesprzeć w tym czasie. Bardzo ważne jest, aby mieć chociaż jedną taką zaufaną osobę. Może nawet ktoś z dawnych przyjaciół potrafiłby zrozumieć tę sytuację i wyciągnąć pomocną dłoń.

Życzę Pani dużo siły, wytrwałości i szybkiej poprawy zdrowia. Jeszcze raz gorąco namawiam do podjęcia leczenia.

Pozdrawiam!

0
redakcja abczdrowie Odpowiedź udzielona automatycznie

Nasi lekarze odpowiedzieli już na kilka podobnych pytań innych użytkowników.
Poniżej znajdziesz do nich odnośniki:

Patronaty