Moja maga - proszę o poradę
Witam serdecznie. Zwracam się do Państwa z dwoma problemami.
1. Wyjeżdżam do rodziny na święta - 12godzin w pociągu nocą. Co jeść w podróży i jak często, by nie odłożyło się w postaci tkanki tłuszczowej? I jak przeżyć kilka dni świąt, jedząc potrawy wysokokaloryczne? Czy zachowując umiar nie przytyję, jeśli na co dzień żywię się niskokalorycznie? No i chodzę na siłownię co drugi dzień, a tam nie będę mieć mozliwości :(
2. Zaczęłam odchudzać się we wrześniu, ważąc 59 kg (164 cm). Zmieniłam nawyki żywieniowe maksymalnie. Siłownia, 1200-1400 kcal. Mój cel to 54 kg. Jednak odchudzanie wzięło górę nad rozumem. Ważę już 52 kg i po prostu boję się jeść normalnie. To choruję, słabnę, nie mam sił, zatrzymała mi się miesiączka. Nie wiem, jak przerwać to błędne koło. Czy to tak zwana ortoreksja? Niby jest OK - rano owsianka, później jabłko i marchewka. Obiad - jakaś kasza, sałatki, białe mięso. Kolacja - kromka razowca z pomidorem. I tak co dzień. A sobota - drożdżówka lub kawałek ciasta - a później głodzę się jeszcze bardziej przez wyrzuty sumienia :( Czuję, że to zbyt mało. Tym bardziej, że ćwiczę. Proszę o pomoc.
