Moja prawie 9-miesięczna córeczka budzi się w nocy co 1,5 - 2 godziny, dlaczego?
Witam. Wiem, że takie podobne pytania już padały, ale moja sytuacja jest nieco inna. Moja córka niedługo skończy 9 miesięcy. Nie ma jeszcze ani jednego ząbka. Jak miała 3-4 miesiące potrafiła przespać nawet 8-9 godzin, ale zasypiała początkowo raczej ciężko. Godzina zasypiania rozpoczynała się najpierw dopiero około północy (jak miała 2-3 miesiące), następnie "spadała" w dół. Około 4-5 miesiąca zasypiała już ok. 9, potem nawet ok. 7-8 jak miała 6-7 miesięcy. Potem jak była zmiana czasu na zimowy to znowu wzrosła ta godzina mniej więcej do ok. 9. Jak miała chyba z 5 miesięcy udało mi się jakoś kłaść ją i zasypiała sama, jakoś się nie przykładałam za bardzo do tego usypiania, nie męczyłam, a ona nauczyła się zasypiać sama. Nawet jak była całkiem pobudzona, kładłam ją i ze dwa trzy razy do niej szłam i zasypiała bez większych problemów.
Potem dostała pierwszego kataru w swoim życiu i ciężko jej się oddychało. Było to chyba na początku 8 miesiąca. No i w związku z tym nie mogła już tak sama zasnąć, bo jej się ciężko oddychało. Nosiłam ją zanim zasnęła praktycznie. I od tamtego czasu wszystko się popsuło i z zasypianiem i spaniem w nocy... ale próbowałam od nowa ją nauczyć zasypiać samej. Przeczytałam chyba wszystko na ten temat, wypróbowałam wszystkie sposoby i nic... potem nagle też zaczęła się uczyć raczkować wstawać i to wszystko bardzo szybko, więc też podejrzewałam, że w związku z tym rozwojem fizycznym nie może tak usnąć jak kiedyś, bo jak wchodzę do pokoju, to stoi przy szczebelkach i płacze. No, ale to zasypianie to już jakoś zmęczę, dam jej się napić herbatki, trochę ponoszę, wiem że to niedobrze, ale nie trwa aż tak długo i zasypia. Ale chodzi mi tutaj teraz o to spanie w nocy...
Budzi się po prostu niemiłosiernie często, mam tego serdecznie dość. Praktycznie nie karmię jej już piersią, nad ranem około 6 jak już nie mam do niej siły to jeszcze ją wezmę do łóżka i dam cycusia i wtedy czasem już ze mną zaśnie, ale tak to już chcę zrezygnować z karmienia. I tak jak zaśnie czasem po ósmej (przy mleku) albo przed 9 (już jak jest fest zmęczona i przy pomocy herbatki) to budzi się do północy czasem co godzinę. Idę do niej ona płacze i stoi przy szczebelkach biorę ją na ręce, a ona automatycznie zasypia. Tak za trzecim czwartym razem jak już do niej idę to zaśnie np. na 3 godziny i obudzi się dopiero ok. godziny 2 w nocy. To daję jej mleko z butelki, bo tak płacze, że nie jestem w stanie ją uspokoić do snu. Wypija i śpi czasem trzy godziny, ale tak to dwie i pół to najwięcej. Potem pobudka o tej 4, znowu na ręce, trochę picia i śpi do 6 potem do cycka i jak jest dobrze to do w pół do 9... ale tak naprawdę to się czuję jakbym całą noc nie spała.... Jestem wykończona, zrozpaczona i nie mam już siły i nie wiem co robić... Jak już chcę się położyć wcześniej, to nie mogę zasnąć i jestem jeszcze bardziej na siebie zła, bo zamiast odpoczywać kiedy ona śpi to ja leżę i przewracam się z boku na bok, a za to z rana jak ona już chce szaleć to ja padam.... Rozpisałam się strasznie ale może wreszcie uzyskam jakieś wskazówki, które mi pomogą... Dodam, że w pokoju jest ok. 19-20 stopni, kąpiemy o stałych porach, o stałych porach jest mleko.... Proszę o pomoc... Pozdrawiam