Myśli samobójcze - nie chcę nikomu o nich mówić

Witam! Mam 19 lat i już od jakichś trzech lat pojawia się u mnie okresowa depresja. To znaczy, trwa ona przez jakiś tydzień, dwa, a następnie znika na parę tygodni, żeby potem znów się pojawić. Objawia się to ciągłym uczuciem smutku, rezygnacji, przeświadczeniem, że nie jestem potrzebna na tym świecie, płaczem, oderwaniem od rzeczywistości, tzn. w pewnym momencie zamykam się w sobie i nie wiem, co dzieje się wokół mnie - trwa to zwykle tylko parę minut, ale i tak doprowadza mnie to do szału:(

Wiem, że jest temu winna szkoła. Trudno to wytłumaczyć, ale w pierwszej i drugiej klasie technikum miałam nauczycielkę, która przyczyniła się w pewnym stopniu do wpędzenia mnie w nerwicę lękową. Miała ona bardzo dziwne sposoby wychowawcze - lubiła mnie szarpać, ubliżać mi słowami, że jestem płytka, głupia i niewychowana - do tego w ogóle się z tym nie kryła i dołowała mnie na każdym kroku w obecności całej klasy. Miałam wtedy nocne napady, w których się dusiłam, waliłam głową o ścianę, mdlałam i mówiłam o tej nauczycielce - ja tego nie pamiętam, ale rodzice twierdzą, że tak było.

Psychoterapeutka wyleczyła mnie z nerwicy, a ta nauczycielka już mnie nie uczy. Tyle że szkoła, do której chodzę, aż roi się od nauczycieli podobnych do niej. Teraz jestem w ostatniej klasie i do niedawna wszystko było w porządku... do niedawna. Dwa tygodnie temu zostałam oskarżona przez nauczycielkę - którą bardzo lubiłam - o coś, czego nie zrobiłam. Krzyczała na mnie tak, jak jeszcze chyba nikt, a kiedy okazało się, że nie miała racji, zaczęła udawać, że nic się nie stało, a kiedy nie odzywałam się do niej na lekcjach, wypytywała mnie, dlaczego się na nią obraziłam. Chodzi o to, że zignorowałabym całą tę sytuację, tyle że przez to wszystko się zaczęło.

W nocy, zaraz po tym jak dostałam reprymendę od tej nauczycielki, wróciła bezsenność, leżałam w łózku i obwiniałam się o to, że zdenerwowałam naucycielkę, którą tak bardzo lubiłam - chociaż doskonale wiedziałam, że to nie była moja wina. I wtedy pierwszy raz od dość dawna pojawiły się myśli samobójcze. Doszłam do wniosku, że jedyne co robię na tym świecie to krzywdzenie innych, i że lepiej byłoby po prostu z tym skończyć, bo przecież i tak nikt nie będzie po mnie płakał. Poszłam do kuchni i wzięłam nóż. Płacząc, zbliżyłam ostrze do żyły i stałam tak dobre piętnaście minut niezdecydowana. W końcu zrezygnowałam, myśląc, że może wszystko się ułoży. Ale się nie ułożyło.

Na dwa tygodnie dopadła mnie depresja, przez dwa tygodnie nocami układałam w głowie dokładny plan samobójstwa, ale jestem na tyle głupią optymistką, że cały czas miałam nadzieję, że to minie i wszystko jakoś się ułoży. No i depresja minęła mi wczoraj jak ręką odjął. Wiem, że wróci i dlatego postanowiłam poradzić się kogoś. Nie mam zaufania do tej nauczycielki, ale szczerze mówiąc, teraz po skończeniu załamania potrafię postawić się na jej miejscu i wiem, że moje próby samobójcze nie są jej winą, bo w końcu nie wiedziała, jaka jest sytuacja. Na lekcjach, kiedy się do niej nie odzywałam, bardzo się starała jakoś mnie zagadać, dotrzeć do mnie, ale wtedy byłam na nią zła i nie odzywałam się do niej.

Widzę, że bardzo ją gryzie ta cała sytuacja, ale nie wiem, jak mam jej wytłumaczyć to wszystko:( nie mogę powiedziec jej o myślach samobójczych, bo musiałaby gdzieś to zgłosić, a ja nie chcę, żeby ktokolwiek o tym wiedział. Z drugiej strony, nie mogę jej prosić, żeby nikomu o tym nie mówiła, bo wiem, że wcześniej czy później zabiję się, a ją zniszczą wyrzuty sumienia, że mogła temu zapobiec, ale tego nie zrobiła - nie powiedziała o tym nikomu:( Wiem, że ona zasługuje na prawdę, ale nie wiem, ile mogę jej powiedzieć. Dlatego proszę o jakąś radę. Nie proszę o wyciągnięcie mnie z depresji, bo wiem, że to nikomu się nie uda, ale proszę o pomoc w wyjaśnieniu wszystkiego nauczycielce, bo nie chcę, żeby martwiła się z mojego powodu:(

Poza tym, wiem, że ta szkoła niszczy ludzi i najchętniej wypisałabym się z niej, ale nie mogę przerwać nauki na ostatnim roku, więc pozostaje mi tylko spróbować zrozumieć nauczycieli, którzy znęcają się psychicznie nad uczniami i przetrwać to, albo się zabić. Wiem, że to trochę dziwna prośba, ale chciałabym, żeby ta wiadomość została wrzucona na tę stronę, ponieważ jeśli coś sobie zrobię, zostawię wiadomość mojej rodzinie, aby mogła odwiedzić tę stronę i dowiedzieć się, jaka jest prawda o tej szkole i tym co czuję. Życie to dla mnie bezustanna walka z samą sobą, jestem już nią zmęczona i nie wiem, czy przetrwam następną depresję. Na razie, dopóki jest dobrze, chcę naprostować sprawy z nauczycielką, dlatego potrzebuję pomocy. Z góry bardzo dziękuję i przepraszam za ewentualny kłopot.

KOBIETA, 19 LAT ponad rok temu

Witaj.

Po pierwsze chciałabym sprostować to, co napisałaś na temat depresji. Mylisz się, sądząc, że depresji nie da się wyleczyć. Depresja jest chorobą, którą się leczy. W społeczeństwie funkcjonuje dziwne przekonanie, dotyczące tej choroby. Kiedy ktoś zachoruje na zapalenie płuc, do razu biegnie do lekarza. Jednak kiedy ktoś choruje na depresję, nic z tym nie robi, bo myśli, że tak już musi zostać. To najczęstszy i najbardziej przykry w skutkach błąd, jaki popełniają chorzy.

Uważam, że powinnaś zgłosić się do Poradni Zdrowia Psychicznego. Myśli samobójcze są naprawdę bardzo niebezpiecznym objawem i nie należy ich lekceważyć. Depresję leczy się za pomocą farmakoterapii i psychoterapii. Spróbuj, efekty mogą Cię zaskoczyć.

Odnośnie Twoich problemów z nauczycielką. Myślę, że najpierw powinnaś skoncentrować się na poprawie swojego samopoczucia. Dopiero kiedy stan Twojego zdrowia się poprawi, będzie Ci łatwiej podjąć odpowiednią decyzję w sprawie rozmowy z nauczycielką. Wówczas wiele spraw wyda Ci się prostszych.

Myślę, że depresja jest tylko jednym z wielu problemów, z jakimi się borykasz. Dopóki nie dotrzesz do ich źródła, obniżone samopoczucie będzie powracać. Uważam, że warto byłoby się również zastanowić, dlaczego tak bardzo przeżywasz to, co ktoś Ci powiedział i dlaczego zachowania innych mają na Ciebie aż tak duży wpływ.

Ze względu na powyższe, szczerze namawiam Cię do umówienia się na wizytę u psychoterapeuty. Zdziwiłabyś się, gdybyś wiedziała, jak wiele osób zgłasza się z problemami podobnymi do Twoich. Życie może stać się naprawdę proste, jeśli dasz mu szansę. Zastanów się. Stracić nic nie stracisz, a zyskać możesz bardzo bardzo dużo. 

0
redakcja abczdrowie Odpowiedź udzielona automatycznie

Nasi lekarze odpowiedzieli już na kilka podobnych pytań innych użytkowników.
Poniżej znajdziesz do nich odnośniki:

Patronaty