Nerwica a wypadanie włosów
Jestem przed trzydziestką, od około 8 lat cierpię na nerwicę. Od tego też czasu mam problem z nadmiernym wypadaniem włosów. Obserwuję zawsze nasilone wypadanie, kiedy choroba daje znać o sobie. Nerwicę leczę u psychoterapeuty od ok. 3 miesięcy. Nigdy nie robiłam szczegółowych badań, dermatolog zbagatelizował sprawę, konkludując, że przyczyn tego problemu może być bardzo wiele i że nie warto się tym przejmować, bo włosów i tak jest jeszcze dużo. Rutynowe badania krwi zawsze dawały dobre wyniki. Włosy najbardziej wypadają przy myciu, mam ich o połowę mniej niż kilka lat temu i obserwuję, że wypadają też krótkie włoski, które dopiero co wyrosły. Jestem brunetką i mam w zasadzie grube włosy, ale często znajduję bardzo cieniutkie, u których ledwo można dostrzec cebulkę. Czy to znaczy, że mieszek włosowy obumiera? Czy jest dla mnie jakaś rada? Preparaty wzmacniające dają kiepskie rezultaty.