Nerwica czy depresja?
Witam, nie wiem jak zacząć opisywać moje dolegliwości. Ale po kolei. Wszystko zaczęło się w kwietniu ubiegłego roku, kiedy to po dość dobrej imprezie alkoholowej u znajomych zaczął boleć mnie żołądek i inne problemy z brzuchem się pojawiły. Pomyślałem, że to przez alkohol, jednak po paru dniach było coraz gorzej. Poszedłem do lekarza, który przepisał lek na żołądek i odesłał do domu. Problemy jednak się nie skończyły. Po paru dniach udałem się ponownie do lekarza, innego, który stwierdził, że żołądek jest opuszczony i bolesna jest uciskowo trzustka. Dostałem reklamówkę leków. Zacząłem przyjmować leki. Po miesiącu było troszkę lepiej od strony brzucha, ale doszły zawroty głowy, bóle pleców i karku nie sypiałem po nocach, budziłem się nad ranem i nie mogłem zasnąć, za to w dzień byłem bardzo śpiący. Znów do lekarza tym razem do reumatologa, który zrobił badanie doplerowskie tętnic szyjnych i stwierdził, że jedna z tętnic przepuszcza mniej krwi dostałem lek na krążenie i kazał zrobić RTG odcinka szyjnego. Tak też zrobiłem. Okazało się, że nic szczególnego nie widać. I tak zaczęła się bieganina od lekarza do lekarza. Następny był neurolog, który po badaniu stwierdził, że to coś nie tak jest z nerwami, dostałem znów lek przeciwdepresyjny, benzodiazepinę i neuroleptyk. Jak mnie zapewnił, po 2 tygodniach będzie lepiej. Było trochę lepiej, jednak po miesiącu wszystko wróciło. Doszły nowe objawy, uczucie kołatania serca, duszności w klatce; w jednym momencie nie mogłem już oddychać normalnie. Czułem, że coś mnie ściska, tylko nie wiedziałem co. Doszły lęki przed tym, że to już koniec, że nikt nie pomoże. Dostałem od znajomego numer do psychiatry. Zwiększył mi dawki leków, które uprzednio dostałem od neurologa. I niby było lepiej, ale ciągłe coś mnie bolało. Leki po miesiącu jakby przestały działać. Poszedłem ponownie do psychiatry, który zmienił lek przeciwdepresyjny na inny, kazał czekać 2 tygodnie. 2 tygodnie czekania, a poprawy nie było, tylko lepiej spałem. Udałem się do innego psychiatry, który zmienił leki na inne. Biorę te leki do dzisiaj, tzn. około 3 miesiące, mało neuroleptyku, do tego przeciwdepresyjny na noc i po 10 mg na noc i rano leku stabilizującego krążenie. Czuję się niby OK, ze strony psychicznej nie mam lęków, staram się pracować jak mogę. Od strony somatycznej dokuczają mi bóle oczu, jakbym miał większe ciśnienie w oku, do tego bóle pleców i karku i straszne chrupanie w kręgosłupie, jakby mi się łamał. To jest aż niemiłe. Byłem parę razy na masażu. Masażystka stwierdziła, że nie masowała jeszcze tak spiętych mięśni. Teraz nie wiem, co robić. Ganiać jeszcze do okulisty, że bolą mnie oczy?