Nerwica? Depresja?
Mój problem zaczął się parę lat temu. Zaczęłam studia i pomimo tego, że w liceum byłam dobra, nie potrafiłam sobie poradzić. Byłam najgorsza. Nie poddałam się łatwo, ale w końcu stwierdziłam, że to walka z wiatrakami. Często płakałam, potem mój stan się pogorszył. Przestało mi zależeć. Miałam myśli samobójcze i bardzo niskie poczucie własnej wartości. Wdawałam się w awantury. Zaczęłam mieć dziwne zachowania, polegające na sprawdzaniu wszystkiego po kilka razy. Światło w łazience. Czy to, że kładę coś na stole, nie przysłoni czegoś. W miarę jak problem rósł, nauczyłam sobie z nim radzić. Maskować go, żeby nikt nie zauważył. Traciłam mnóstwo czasu na takie bezsensowne sprawdzanie. Myślę, że to nerwica natręctw. Czuję silne napięcie i wiem, że jak tego nie zrobię, to za chwilę będę musiała wrócić i to zrobić. Jeśli to pominę, to nie skupię się na niczym innym. Zmieniłam uczelnię. Skończyłam ją. Te zachowania nasilały się w okresie stresu. Były i są jednak stale obecne. Jestem obecnie w związku z chłopakiem, który mieszka daleko, i spotykamy się regularnie, ale czekanie dla mnie 2 tygodnie to bardzo trudne zadanie. Bardzo tęsknię. Nie potrafię sobie z tym poradzić. Tu narodził się nowy problem. Myśli samobójcze. Czasami chcę umrzeć. Przeraża mnie to. Mam zaburzenia jedzenia, snu, chudnę lub tyję. Jestem nadmiernie szczęśliwa lub skrajnie smutna. Co mi jest?