Nie jestem w ciąży, a miesiączki nie mam
Ostatni okres miałam 27 października. Trwał 5 dni i do tej pory nic, żadnych nadchodzących objawów zbliżającej się miesiaczki. Wykonałam test 5 grudnia wieczorem - wynik negatywny. Potem test 10 grudnia - również wieczorem i wynik ten sam. Na ulotce było napisane, że po terminie miesiączki można wykonywać test o dowolnej porze, więc nie sugerowałam się zaleceniami, że najlepiej wykonać rano. Wiem, ze Pani Doktor poleci mi test z krwi, ale niestety go nie wykonam, ponieważ strasznie się boję pobierania krwi. W szpitalu kiedyś jak miałam zlecone badania, to zemdlałam i zrezygnowałam z dalaszych badań. Od tej pory jestem po prostu przewrażliwiona i nawet znieczulenie mi nie pomaga, po prostu jest do dla mnie katastrofa :(
Tak czy inaczej, testy pokazywały, że nie jestem w ciąży, dlatego chcałabym wiedzieć, dlaczego nie mam do tej pory miesiączki. Czy to zaburzenia hormonalne? Dodam, że dwa razy w roku mi się to zdarza, ale przeważnie był to tydzień spóźnienia, a teraz są dwa tygodnie i się naprawdę martwię, może to rak...
Poza tym ostatnio szybko się męczę, mam zawroty głowy, ale chwilowe, trwajace niecałą minutę, nie mam żadnych mdłości, nie wymiotuję, nawet piersi mnie nie bolą, jedynie są cięższe, kłuje mnie w dole podbrzusza, na prawej piersi pojawiły mi się jakieś dwie dziwne, sine żyły, jakby rozstepy, niewielkie jakieś 3 cm. Wiem, że to mogą być objawy zbliżającej się miesiączki, ale one trwają już od dawna, a rano wstaję, a okresu nie ma, dlaczego? Naprawdę się boję, do tego te testy negatywne. Właśnie wykonałam kolejny, żeby się upewnić przed wysłaniem wiadomości, i również jedna kreska. Co mi może być?