Nie panuję nad emocjami. Nerwica? Depresja?
Witam! Ciągłe kłótnie, problemy, brak pieniędzy... Są to najczęstsze problemy w domu. Mam 23 lata, mieszkam z chłopakiem, jestem pewna, że go kocham, a jednak... każdą awanturę prowokuję ja, jestem zbyt nerwowa, szybko się unoszę, mówiąc dużo przykrych słów, których potem żałuję jak niczego na świecie. Zaczynam, potem płaczę, obiecując, że nigdy więcej się to nie powtórzy... Mój problem można by porównać do problemu alkoholika; wzniecam awantury, płaczę, przepraszam, obiecuję poprawę, jednak znowu się to zaczyna. Kiedy coś nie pójdzie po mojej myśli, od razu kłótnia, krzyki, szarpanina, nie raz zdarzyło mi się uderzyć chłopaka, on broniąc się, łapie mnie za ręce, a ja wpadam w histerię, że chce mnie pobić ;( Obwiniam go za wszystko, co jest nie tak. Czuję się jak w błędnym kole, które kręci się bardzo szybko, a ja nie potrafię się z niego uwolnić. W głębi wiem, co robię źle, okłamuję sama siebie i chłopaka, że to ostatni raz, a mimo to najmniejszy problem typu "zupa jest za słona" wyolbrzymiam, prowokując do kolejnej kłótni. Boję się zostać sama, a wiem, że on długo tego nie wytrzyma, bo kto by wytrzymał w domu, w którym nie ma spokoju, w którym nie czuje się bezpiecznie. Wczorajsza kłótnia skończyła się szarpaniną z mojej strony i zapowiedzią końca związku, jak nie zmienię nastawienia. Nie wiem, co mam już robić, jak się z tego wyplątać, nic mnie nie cieszy, obecność innych, nawet najbliższych, mnie męczy, a sama boję się zostać, do wszystkich mam pretensje. Myślę, że największym problemem u nas jest brak pieniędzy, chwilowe załamanie materialne. Wkrótce powinno się to poprawić, ale czy to zmieni moje nastawienie? ;( Szczerze wątpię. Nie potrafię również okazywać uczuć, wstydzę się ich, nic mnie nie cieszy, a wiem, że chłopak robi dla mnie wszystko, a ja nic nie doceniam. Naprawdę go kocham, dlatego potrzebuję pomocy, by tego nie zaprzepaścić. Wiem, że jak go stracę, to załamię się psychicznie, a wtedy przychodzą różne rzeczy do głowy, nawet samobójstwo ;( Bardzo proszę o jakąś radę, wstydzę się osobiście zgłosić do specjalisty, a boję się zażywać lekarstwa, które są reklamowane... nie mam pewności, czy to pomoże. Pokłóciliśmy się 2 dni temu i ostatnie słowa jakie mi powiedział, to że mnie kocha, ale już nie wytrzyma ze mną dłużej ;( po tym cisza ;( nie ma ochoty się do mnie odzywać, jest zimny, oschły, nawet na mnie nie spojrzy, a ja czuję się jak ścierka do podłogi ;(