Nie potrafię żyć w zgodzie z rodzicami
Mam 16 lat, jestem kobietą. Rok temu w maju trafiłam do domu dziecka, ponieważ oszukiwałam rodziców i byłam z chłopakiem o 5 lat od siebie starszym. Tato nie zaakceptował tego. Paliłam, piłam i dużo wagarowałam, mimo iż wcześniej miałam bardzo dobrą średnią i zachowanie w szkole, nigdy nie było ze mną problemów w szkole. Jednego dnia tato strasznie mnie pobił za to i sprawa poszła do sądu. Potem wycofałam zeznania i powiedziałam, że kłamałam, więc od wakacji byłam w domu... Jeden, dwa miesiące było wszystko dobrze, później znów zaczęło mnie ciągnąć do związków ze starszymi facetami (mam opinię kur**). Po tym wszystkim dostałam nadzór kuratora... Mimo wszystko dalej oszukuję rodziców i nie mogę przestać. Parę dni temu ktoś przyszedł do ojca i powiedział, że ma zdjęcie moje ze starszym chłopakiem... To bardzo możliwe... Doszło do rozmowy między mną a ojcem. Stwierdził, że nie mam honoru, ambicji i że jestem dnem, i zapytał, czy chcę wrócić do domu dziecka... Odpowiedziałam, że tak... Boję się, że przeze mnie on zrobi sobie krzywdę, bo wiem, że go ranię, ale nie potrafię się zmienić... Czasem sama mam myśli samobójcze... mój tata jest nerwową osobą i nie potrafię z nim rozmawiać... źle mi w domu... Mój dzień wygląda tak, że po szkole mam wracać do domu, uczyć się, sprzątać i zajmować rodzeństwem... więc zawsze wymyślałam dodatkowe zajęcia, żeby móc się spotkać z chłopakiem czy koleżankami... Gdy brakowało mi kasy, zawsze znalazłam tzw. frajera, żeby mi np. zasilił konto... Nie potrafię być z jednym facetem, bo czuję do nich nienawiść, ale nie potrafię nie mieć żadnego, bo gdy mnie wszystko dobija, to wolę mieć kogoś, z kim mogę pogadać (przytulić się). Z rodzicami jest to czasem niemożliwe... Teraz jak to piszę i o tym myślę, czuję żal do siebie, ale i po części siebie rozumiem. W domu czuję się jak w klatce. Kocham rodziców, ale nie potrafię tak dłużej. Czasem lubię poszaleć, a oni chcą, abym była grzeczną dziewczynką. Rozumiem ich, martwią się i mają rację, ale ja tego nie potrafię zaakceptować... Kiedyś dojdzie do tragedii, bo albo ja nie wytrzymam, albo tato... Pomóżcie mi...