Nie wiem, co robić - nie mam siły o nic walczyć...
Co robić, jeżeli nie akceptuję swojego wyglądu, swojej osoby, nie mam na nic ochoty, wszystko neguję, dlatego rzuciłam studia, nie chcę pracować. Chcę leżeć całe dnie w łóżku i spać po lekach uspokajających. A to tworzy błędne koło. Bo chciałabym, żeby ludzie się mną interesowali, żebym była w centrum wydarzeń, ale jeżeli nie może tak być, bo nie może, to wybieram całkowitą izolację. Nie mam chłopaka, przyjaciół. Jestem sama z moimi urojeniami. Jak jeszcze studiowałam, wydawało mi się, że wszyscy się mną interesują, że żyją moim życiem. Przeżyciem było dla mnie przejście przez hall na parterze, bo czułam się obserwowana i oceniana. Tak samo na ulicy wydaje mi się, że wszyscy mnie obserwują, oceniają, a co gorsza, chcą mi zrobić coś złego. Na przykład wbić nóż w plecy albo zgwałcić, albo oblać kwasem. Dlatego czuję się na ulicy jak ścigane zwierzę. Mogłabym rozpocząć nowe studia albo iść do pracy, tylko na bardzo silnych lekach, żebym praktycznie nie wiedziała, co się ze mną dzieje. Dodam, że mam 21 lat. Moje koleżanki są na 3 roku studiów. Mają narzeczonych, planują ślub, posiadanie dzieci. Ja przerwałam studia na 2 roku i wpadłam w depresję. A teraz nie wiem, w czym tkwię. Wszystkiego się boję, jestem dorosła, ale nie chciałam tego, dużo lepiej było mi być dzieckiem. Wszystko jest nie tak. Nie wiem już, co robić. Pójdę do psychiatry w poradni i co on mi niby pomoże, jak ja już nie mam ochoty o nic walczyć, starać się żyć?