Nie wiem co sie stało - czy on chce się rozstać?

Witam, Mam 26 lat, jestem w związku z o 13 lat starszym mężczyzna. Jest to wspaniała i ciepła osoba, która bardzo mi pomogła w życiu, można powiedzieć, że nauczyła mnie żyć od nowa, dzięki niemu zmieniłam się na lepsze. Jest dla mnie partnerem, kochankiem, ale też chyba podświadomie zapełnił także lukę w moim życiu, która wyniknąłem z faktu, że nie miałam ojca. Przez to uzależniłam się od niego psychicznie. Na samym początku popełniłam kilka błędów typowych dla niedoświadczonej kobiety - wylałam na niego zbyt wiele uczucia, za bardzo dałam mu do rozmienia, że kocham go ogromną miłością. On jest kimś po przejściach, kimś. kto całe życie był sam, lubił swoja niezależność, ciężko na nią pracował - podejrzewam, że moja miłość go przeraziła, powiedział mi kiedyś, że jestem jak czysty dywan, który boi się podbrudzić. Po jakimś czasie próbował to zakończyć, bardzo przy nim cierpiałam, tego samego dnia stwierdził, że próbujemy jeszcze raz. Po mniej więcej pół roku, w grudniu, powiedział, że potrzebuje czasu, musi zobaczyć czy za mną zatęskni, potrzebuje przestrzeni, chwili beze mnie - po 2 dniach już pisał, że tęskni. Było mi ciężko, straciłam wtedy zaufanie, bałam się z nim porozmawiać o tym co się stało i dlaczego, bo naprawdę nic nie wskazywało na to, że czuł się przytłoczony. Minęły szczęśliwe 2 lata, dotarliśmy się, ja się bardzo zmieniłam, z zahukanej dziewczyny stałam się kobieta, nie ograniczałam jego wolności, ufaliśmy sobie, szanowaliśmy się, on bardzo mnie wspierał zawsze jak było mi ciężko, ja zaciskałam zęby, kiedy on, jak to mężczyzna nie chciał rozmawiać o swoich problemach, nie byłam typem bluszcz, zawsze był ze mnie dumny, jestem atrakcyjną kobietę. Mogę się mylić, ale wydaje mi się, że coś się popsuło w momencie jak się obroniłam i zaczęłam szukać pracy. Pierwsza praca poza zawodem - wspierał mnie mimo wszystko, ale podkreślał, że to nie praca dla mnie. Po roku firma upadła, zostałam na lodzie, był to trudny okres - bardzo źle się czułam bez pracy, on się gniewał, że się poddaje, że przestaje w siebie wierzyć, że powinnam znać swoja wartość, widział, że jestem słaba. Dostałam pracę nie w zawodzie, ale polubiłam ją - świetna atmosfera, dobre zarobki, ciekawa. On się tym razem nie cieszył ze mną - bolało, że przestał być ze mnie dumny choć sam próbował mi znaleźć prace i widział jak ciężko jest na rynku. Mimo to dalej było miedzy nami dobrze. Po 3 latach nie był tym zamkniętym w sobie facetem w grubej skorupie - stal się taki "mój", możne miał dość, że ciągle liczyłam na niego. 2 tygodnie temu, podczas spaceru zeszło na temat pracy - powiedziałam, że cieszę się, że ją mam, że odżyłam - odparł, że stać mnie na więcej, coś bardziej na moja miarę i inteligencję, był spięty, jakiś nie swój, od początku wieczoru zresztą. Poczułam się urażona o czym powiedziałam mu pod moi domem - jego reakcja mnie zszokowała, tak jakbym wymierzyła mu policzek – zapytał, czy to źle, że mówi prawdę i coś, że ma teraz dużo problemów, a TO mu nie pomaga. Zabrał swoje rzeczy, bo miał zostać na noc i wrócił do domu bardzo zły. Na 2 dzień próbowałam załagodzić sytuację - cisza. Później napisał, że odezwie się jak mu przejdzie, odczekałam kilka dni pełna niepokoju, w strasznym stanie napisałam, że tak nie mogę, że zwariuje odpisał coś niemiłego, żebym się zajęła sobą, że on potrzebuje czasu. Po kolejnych dniach znów mój żałosny sms – cisza; po kolejnych zmusiłam go żeby zadzwonił. Rozmawialiśmy, powiedział, że to o niego chodzi, zrozumiałam, że wrócił problem sprzed 2 lat, że coś mu nie gra, że jestem idealna, że on się nie ma do czego doczepić i nie wie o co chodzi. Po rozmowie napisał sms-a, że będzie dobrze, że on w to wierzy. Wczoraj znów tak odpowiedział, że wierzy, żebym dała jeszcze chwilę. Nie wiem co mam myśleć, jestem załamana, jutro minie 2 tyg. takiej stagnacji, jestem na wykończeniu, wariuję z tęsknoty i tej niewiedzy:(, tak myślę, czy to może dlatego, że moja miłość była dla niego zbyt oczywista, że myślał, że mnie już ma, nie ma o co walczyć, za bardzo go kochałam? Co Pani sadzi o tym, że on potrzebuje czasu? Co się teraz dzieje w jego głowie? I co ja mogę z zrobić? Siedzieć cicho, czy jednak się odzywać, ale nie atakować, w miły sposób przypominać o sobie? Bardzo proszę o odpowiedź. Pozdrawiam serdecznie

KOBIETA, 26 LAT ponad rok temu

Witam!

Zrozumiałe są Pani emocje i samopoczucie z tym związane. Trudno odpowiedzieć na Pani pytania, ponieważ tylko Pani partner wie, co myśli czy czuje. Może Pani zaproponować spotkanie, aby wyjaśnić wszelkie wątpliwości dotyczące Waszego związku. Proszę opowiedzieć mu o tym jak bardzo bolesne są dla Pani takie zachowania, że wolałaby Pani wiedzieć na czym stoi, niż domyślać się czy chce on zakończyć znajomość czy nie.
Tylko konstruktywna rozmowa da Pani odpowiedź na pytanie, czy warto kontynuować taki związek.
Pozdrawiam

0
redakcja abczdrowie Odpowiedź udzielona automatycznie

Nasi lekarze odpowiedzieli już na kilka podobnych pytań innych użytkowników.
Poniżej znajdziesz do nich odnośniki:

Patronaty