Nie wiem, co się ze mną dzieje. Potrzebuję pomocy
Witam! Wydaje mi się, że mam duży problem. Zacznę może od przedstawienia się. Mam na imię Adam i mam 17 lat (trudny wiek, wiem o tym doskonale). Straciłem chęć do życia. Wszystko, co kiedyś sprawiało mi radość, stało się nudne, wszystkie komedie nie są śmieszne. Nic nie jest takie samo jak przedtem. Stałem się nerwowy, wręcz czasem agresywny (ale potrafię się uspokoić), może dlatego, że czasem starsze rodzeństwo dogryza, no i czasem rodzice. Do tego ojciec robiący cały czas awantury o byle co. Praktycznie szuka zaczepki, aby wywołać awanturę w domu. Czasem czuję, gdy ktoś się śmieje z czegoś, że to właśnie ze mnie, że się skompromitowałem. Do tego jestem cały czas zmęczony, nieważne czy śpię 10, czy 12 godzin, i tak jestem zmęczony.
Pewnie pomyśli sobie Pani, że robię z siebie ofiarę i na pewno mi to przejdzie. Ale już nie mam siły. Nie mam z kim porozmawiać, mimo że mam kolegów, ale to tacy „koledzy – nie koledzy” – wiadomo, jak to w nowej szkole, nie można oczekiwać, że po paru miesiącach znajdę przyjaciela, z którym będę mógł rozmawiać o wszystkim. Przed kolegami w szkole także nie jestem sobą, a może właśnie w szkole jestem sobą – nie wiem, trudno powiedzieć, przynajmniej wydaje mi się, że tak jakby udaję kogoś innego niż jestem, roześmiany i miły chłopak (przynajmniej tak mi się wydaje). Ostatnie miesiące spędzam cały czas w domu, nie licząc wyjść do szkoły. Siedzę cały czas przed komputerem i nic nie robię. Nie chodzę na żadne imprezy – w sumie i tak nie mógłbym iść, bo matka zakazałaby iść. Nawet na żadnej nie byłem w moim życiu – wiem, młody jestem, ale większość młodzieży w moim wieku chodzi. Ale czuję, że się wypalam. I nie ukrywam, że w tych trudnych chwilach mam już dość i nachodzą mnie myśli o tym, aby się zabić. Czasem w nocy, gdy nie mogę usnąć, przypominają mi się złe chwile, momenty, w których byłem bezradny, gdy coś mi nie wyszło i te sytuacje, kiedy wyszedłem na głupka wprowadzają mnie w obłęd, nie wiem, co mam robić.
Podtrzymuje mnie tylko jedna rzecz – mój sport, tylko to wychodzi mi w życiu – kulturystyka, może dlatego uprawiam ten sport, ponieważ jest on bardzo „ciężki”, praktycznie nikt go nie uprawia i wymaga poświęceń, ale sprawia, że chcę żyć i obserwować, jak moje ciało się zmienia z miesiąca na miesiąc. Pewnie napisze Pani, abym poszedł do psychologa/psychiatry, ale nie mogę iść, bo nie mam z kim iść, a pierwsza wizyta musi być z kimś z rodziny, ale z kim mam iść? Ojciec – nie (opisywałem wyżej, wiec odpada), z mamą nieraz próbowałem porozmawiać na ten temat, ale zawsze kończyło się na jednym, na pewno Ci przejdzie albo wymyślasz bzdury. Nie wiem, co mam robić. Nie oczekuję jakiejś rady, która rozwiąże wszystko w mgnieniu oka. Ale czegoś, co chociaż pomoże mi w jakimś stopniu. Pozdrawiam, Adam