Nocne krzyki rocznego malucha
Witam, od okoła miesiąca mój 13-miesięczny synek płacze w nocy. Proszę mi uwierzyć, czasami bardzo trudno nazwać to tylko płaczem (to jest wrzask obdzieranego ze skóry dziecka - już nawet nie wiem, co sąsiedzi sobie o nas myślą). Zrobiliśmy mu badania krwi, moczu, była wizyta u laryngologa i nic. W sumie to dobrze, że mu nic nie dolega, ale o co mu chodzi? Przedostatnia noc to był już totalny horror, który zaczął się o 1.20 a zakończył o 5.40 rano. Wtedy była dwugodzinna drzemka synusia (nie moja, bo już o tej godzinie obudziła się córcia (6 lat) i nie mogła zasnąć). Jak syn wpada nam w nocy w taką histerię, to nie można go ani przytulić, pogłaskać, bo jest jeszcze gorzej... leży na tapczanie i krzyczy, krzyczy i krzyczy... Ja rozkładam ręce, bo już naprawdę nie wiem, co robić (nie działa diphergan, czopki vibrucol, herbatki uspokajające, nocne karmienie....). Mogę usiąść i płakać razem z nim.
Dodam jeszcze, że po takich strasznych wrzaskach często Przemuś dostaje ataku astmy (związanego z wysiłkiem, który wkłada w te wrzaski) i wtedy to już mogę i ja wyć do księżyca. Czasami pomaga jak wypije trochę herbatki lub soczku i wtedy zasypia, ale na ok. 30 min i po tym czasie kolejna (co najmniej) godzina wrzasków. Od razu nadmieniam, że telewizor wieczorem jest wyłączony - wyjątek bajka, którą ogląda córcia. Staramy zachowywać się spokojnie, wyciszać przed snem i NIC! Chyba spróbujemy wybrać się z nim do neurologa, bo lekarz rodzinny powoli zaczyna rozkładać ręce i powtarza, że to nie jest normalne (tylko że to, to ja dokładnie wiem). Dodam jeszcze, że w ciągu dnia Synek jest dzieckiem bardzo pogodnym, radosnym i chętnym do zabaw, przytulania i pieszczenia. Co robić?