Nowe życie w nowym miejscu
Witam, Jestem 28 letnim mężczyzną, który 2 lata temu przeprowadził się do innego miasta w związku z nową pracą. Przeprowadzka zbiegła się z zakończeniem 5 letniego związku i w miarę ułożonego życia. Zaczynałem więc wszystko od nowa w mieście gdzie nie znałem nikogo. Dziś, mimo czasu jaki minął, nie mogę powiedzieć bym ułożył sobie tutaj życie. Właściwie mam tu na myśli brak bliskiej mi osoby. Reszta gra - jestem ambitnym, konkretnym facetem, który ma dobrą prace, jest przedsiębiorczy, dba o swój wygląd, jest towarzyski, zabawny i wygadany, ale... no właśnie ale jestem również facetem, który nie może zbudować trwałej relacji z kobietą. Pracuje z ludźmi, którzy mają już swoje rodziny, bądź zamknięte towarzystwa.. w związku z tym nie mam możliwości prowadzenia bardzo towarzyskiego życia.. przychodzi piątek, każdy mówi cześć, do zobaczenia w poniedziałek, a ja wracam do mieszkania, w którym mieszkam i muszę liczyć tylko na siebie... a nie specjalnie mam pomysł, jak tą sytuację odmienić. Z jednej strony wiem, że siedząc w domu, nie mam szans kogoś ciekawego poznać, ale z drugiej, to mimo tego, że jestem raczej otwartą i towarzyską osobą, to jakoś sobie nie wyobrażam, że wychodzę sam na miasto i zagaduję do przypadkowo napotkanych ludzi. Relacje jakie buduje z kobietami są bardzo dziwne.. bo albo przyciągam kobiety zajęte w kilkuletnich związkach, albo próbuję przez internet nawiązać jakieś kontakty, które do tej pory nie wiele były warte. Jestem dość wymagającym facetem, który szuka prawdziwego zaangażowania. Zauważyłem, że zbyt oczywiste sytuacje (np. poznanie kogoś na portalu randkowym, kto też szuka) bardzo szybko mnie nudzą. Jest to jednak jedyna możliwość poznania kogokolwiek, przynajmniej takie mam aktualnie wyobrażenie. Tkwię trochę w martwym punkcie, bo z jednej strony nie wierzę w powodzenie internetowych randek, a z drugiej nie mam pomysłu jak stworzyć sobie sytuację do poznania wartościowej kobiety, która byłaby mnie w stanie sobą zainteresować i nie byłaby przy okazji uwikłana w kilkuletni związek, w którym nie jest do końca szczęśliwa. Taka patowa sytuacja coraz bardziej mnie przygnębia.. czasem mi się wydaję, że za bardzo chce odmienić swój los i za dużo tracę na to energii. W związku z tą sytuacją nie potrafię się cieszyć z innych rzeczy, jak np. sukcesy zawodowe. Dodatkowo nie do końca zamknięte relacje z kobietami, które nie potrafią się zdecydować co do tego kim chcą bym dla nich był, dolewają oliwy do ognia. Mój poziom zadowolenia z życia bardzo spada, choć tak naprawdę poza brakiem bliskiej osoby, nie mogę narzekać. Wprowadza to zniechęcenie i boję się, że może to doprowadzić do problemów w innych dziedzinach życia. Co robić? Jakie jest wyjście? Już myślałem o przeprowadzce, w miejsce gdzie mam więcej znajomych, ale nie chce się tułać w poszukiwaniu szczęścia.